Polskie siatkarki wróciły na mistrzostwa świata po 12 latach przerwy. W trakcie przygotowań do polsko-holenderskiej imprezy nie brakowało zawirowań, ale Stefano Lavarini zbudował drużynę, która ma zostać czarnym koniem. Polki nie są głównymi faworytkami do medali, jednak mają dać z siebie wszystko. Kluczowe było udane otwarcie turnieju, co wyszło w stu procentach. Biało-Czerwone wygrały z Chorwatkami 3:1 i zainkasowały cenne trzy punkty. Tym bardziej, że był to jedyny mecz grupowy, jaki rozegrają na wyjeździe. Po piątkowym sukcesie mogły skupić się na kolejnych spotkaniach przed własną publicznością. Reprezentantki Polski wróciły już do ojczyzny, jednak podróż z Holandii kosztowała je trochę nerwów.
Jedną z gwiazd reprezentacji jest piękna Zuzanna Górecka:
Niespodziewane problemy polskich siatkarek na MŚ! Liderka drużyny wszystko ujawniła
Polki nie mają ostatnio szczęścia do podróży. Tuż przed startem mistrzostw świata rywalizowały w towarzyskim turnieju w Neapolu i powrót z Włoch okazał się koszmarem. Magdalena Stysiak opowiedziała o wszystkim w rozmowie z TVP Sport, skupiając się głównie na nerwowej sytuacji z holenderskiego lotniska. - Na lotnisku spotkałyśmy... kolejki. Były niesamowite! Przyjechałyśmy do Schipholu cztery godziny wcześniej. Lot miałyśmy o 16:00, byłyśmy na lotnisku o 12:00. Gdyby nie to, że jesteśmy reprezentacją, nie wiem, czy zdążyłybyśmy na samolot. Przeszłyśmy innymi ścieżkami i nie było stresu - wyznała polska atakująca.
Trzykrotna medalistka ME przestrzega: Na to muszą uważać siatkarki kadry
- Taka teraz jest sytuacja. To też nie była nasza wina, że wcześniej z Neapolu wracałyśmy trzydzieści godzin. Co nas nie zabije, to nas wzmocni. Na lotnisku śmiałyśmy się z całej sytuacji - dodała Stysiak. Na szczęście podróż do Polski odbyła się zgodnie z planem, a na lotnisku w Amsterdamie polskie siatkarki zdołały ominąć kolejki. W najbliższych dniach nie będą musiały podróżować, więc mogą odetchnąć.