- Wszyscy nazywają dziś pana „strażak Blain”.
- Wcale nie jestem zdziwiony. Każdy trener jest po trochu strażakiem, bez względu na to czy pracuje od dawna, czy wchodzi do drużyny w trakcie sezonu jak ja teraz. To w ogóle nie jest łatwa i prosta robota. Pracuję w Skrze do 1 maja, a potem wracam do kadry i przygotowujemy się do kwalifikacji olimpijskich w Tokio. Wtedy całą uwagę poświęcę pracy z reprezentacją.
- Co można zrobić w miesiąc?
- Na przykład dostać się do finału PlusLigi. To jest dzisiaj główne zadanie Skry. Problem w tym, że nawet grając kapitalnie, możemy nie awansować, bo nie wszystko zależy od nas.
- Skra ma problem dyscyplinarny, a nie sportowy. Dla pana to bardziej wyzwanie psychologiczne czy siatkarskie?
- Sytuacja nie jest łatwa. Musze znaleźć z siatkarzami wspólną drogę, utrzymać ich dyspozycję, która w wielu meczach była znakomita, choćby w finale Pucharu Polski. Jeśli każdy da z siebie 100 procent, nie będę miał problemów. Nie da się utrzymać perfekcyjnego poziomu we całym sezonie, ale na pewno da się unikać głupich błędów i zachować koncentrację.
- Tylko czy można normalnie pracować, gdy siatkarze są skonfliktowani?
- Ja nie buduję drużyny przyjaciół, tylko zespół walczący o mistrzostwo Polski. Zawodnicy nie muszą się lubić i chodzić w wolnym czasie na kawę. Cel jest inny: poświęcenie wszystkiego dla klubu i wypełnienie zadania sportowego. Do tego nie trzeba się kochać. Wystarczy zaakceptować zasady organizacji.
Zobacz: Awantura w Skrze Bełchatów. Wyrzucili trenera, bo gwiazdy się pożarły
- Rozmówił się pan ze wszystkimi graczami?
- Aż taki wydajny nie jestem (śmiech). Dopiero od środy rano jestem w klubie. Przeprowadziłem kilka indywidualnych rozmów, ale zamierzam spotkać się z każdym. Będę kontynuował pracę, którą rozpoczął poprzednik, w tej chwili nie ma czasu na wielkie zmiany.
- Nie zostanie pan w Skrze na przyszły sezon?
- Za wcześnie na takie deklaracje. Uważam jednak, że jeśli otrzymuje się propozycję pracy w klubie o takim poziomie sportowym, to trzeba ją uznać za zaszczyt. To niezwykle interesujące wyzwanie. Mój kontrakt z polską federacją pozwala mi łączyć funkcję asystenta z pracą w klubie.
- Co powiedział Stephane Antiga, kiedy usłyszał, że będzie pan prowadził Skrę?
- „Powodzenia i pracuj dobrze”.