- Jeden gracz nie wygra ze Skrą – skromnie mówił po meczu w wywiadzie tv bohater Resovii, wybrany na najlepszego siatkarza meczu. - Wielu chłopaków wzięło na siebie odpowiedzialność. Ciesze się podwójnie, bo jeszcze nigdy w karierze nigdy nie wygrałem z Bełchatowem – podsumował Kurek.
Wygrana za 3 punkty w obecnym sezonie, w którym nie ma play-off i o grze w finale decyduje miejsce w tabeli, jest niezwykle ważna, szczególnie między głównymi kandydatami do złota. Dzięki zwycięstwu Resovia zajęła samodzielną pozycję lidera PlusLigi.
Skra nie potrafiła utrzymać przewagi w ważnych momentach meczu. W pierwszej partii od stanu 17:15 nagle straciła 5 punktów z rzędu za sprawą serii zagrywek Amerykanina Thomasa Jaeschke, po czym przegrała 21:25. W czwartej odsłonie zaczęła od prowadzenia 5:0, 8:3 i 11:6, a mimo to rzeszowianie pracowicie odrabiali straty, doprowadzając do remisu 14:14.
Wszystko dzięki fantastycznej grze Resovii serwisem i wybitnej dyspozycji Kurka. Atakujący reprezentacji Polski kończył dynamicznie większość piłek, w tym wiele najtrudniejszych, pod górę, przy potrójnym bloku.
Lider Skry i poprzednik Kurka w kadrze narodowej Mariusz Wlazły też kilka razy zaimponował zagrywką o prędkości dochodzącej do 120 km/godz., ale jego zespół nie zdołał utrzymać rytmu gry w kluczowych fragmentach.
W jednej z ostatnich akcji czwartego seta Wlazły, opadając w bloku, dotknął siatki na wysokości antenki, co w praktyce przesądziło o sukcesie gości. Trener Skry Miguel Falasca nie mógł się pogodzić z werdyktem arbitrów i długo po meczu mocno gestykulował w stronę stolika. Powtórka tv potwierdziła, że sędziowie podjęli dobrą decyzję.