Żeby zająć niższe miejsce w grupie D, gwarantujące potyczki z teoretycznie słabszymi przeciwnikami, biało-czerwoni musieli przegrać ze Słowacją. I zrobili wszystko, by tak się stało.
Ostatecznie ulegli 1:3, zajęli 3. pozycję w grupie i w środę czeka ich baraż z Czechami. Jeśli wygrają, następnego dnia w ćwierćfinale ponownie trafią na Słowaków. To wymarzona droga do strefy medalowej, choć lekki niesmak pozostał.
Trener Andrea Anastasi (51 l.) nie pozostawił złudzeń co do swoich intencji i w pierwszym składzie wprowadził wczoraj zmienników. Wszystko przebiegło zgodnie z planem. Polacy ulegli 1:3 i dostali, co chcieli w II rundzie.
- Gdy wiedzieliśmy, że nie mamy szans na pierwsze miejsce w grupie, postanowiłem dać szansę rezerwowym - tłumaczył Anastasi
- To nie my wymyśliliśmy system rozgrywek - usprawiedliwiał zespół kapitan biało-czerwonych Piotr Gruszka (34 l.), który mecz oglądał z kwadratu dla rezerwowych. - Nie wiem, czy możemy brać winę na siebie. Rok temu na mistrzostwach świata czuliśmy się dobrze z tym, że nie kalkulowaliśmy, ale potem mieliśmy opinię frajerów.
ME siatkarzy - grupa D
Polska - Słowacja 1:3 (25:23, 21:25, 18:25, 23:25)
Polska: Jarosz 26, Mika 18, Ruciak 11, Kosok 7, Nowakowski 5, Drzyzga 1, Ignaczak (l)
Bułgaria - Niemcy 3:1
Tabela
1. Słowacja 8 9:4
2. Bułgaria 7 8:5
3. Polska 3 5:7
4. Niemcy 0 3:9