Tegoroczne Grand Prix Australii przejdzie do historii żużla jako jedna z najbardziej emocjonujących imprez. O ile tytuł mistrza świata bardzo szybko podczas tej imprezy zapewnił sobie po raz czwarty w karierze Greg Hancock, to walka o wicemistrzostwo globu dawno nie była tak zacięta. Wielkie nadzieje na srebro miał Bartosz Zmarzlik. Młody Polak chciał w Melbourne pojechać swoim stylem i tym samym zapewnić sobie miejsce za plecami czterokrotnego mistrza.
Zmarzlik do samego końca o wicemistrzostwo walczył z Taiem Woffindenem. Choć przed startem w Australii nasz zawodnik plasował się na czwartej lokacie w klasyfikacji generalnej i do drugiego miejsca tracił dziesięć punktów, to nadzieje miał wielkie. Podobnie jak Woffinden, atakujący z trzeciego miejsca. Ostatecznie walka między oboma panami rozstrzygnęła się dopiero w finale australijskich zawodów. W nim na drugiej pozycji do mety dojechał rywal 21-latka z Polski i to on zdobył srebro cyklu. Zmarzlik zadowolił się brązem, ale przed nim cała kariera i raczej pewnym jest, że da mnóstwo radości fanom czarnego sportu znad Wisły!