Trzy tygodnie przerwy przed następnym Grand Prix to w tej chwili dla teamu BMW Sauber cudowna wiadomość. Ekipa, która w kilku pierwszych wyścigach zaskakiwała wszystkich, ostatnio zupełnie się pogubiła. Jeśli chcą nadal liczyć się w walce z najlepszymi, najbliższe dni muszą solidnie przepracować.
Ten weekend był bez wątpienia ich najgorszym w tym sezonie. Czwarte miejsce Roberta Kubicy w kwalifikacjach tylko zamydla ten obraz. Co się stało? Być może za szybko chcieli dorównać Ferrari i McLarenowi, a w tym sporcie jeden nawet najmniejszy błąd może zniwelować kilkumiesięczną pracę. Obierasz złą drogę i brniesz w ślepą uliczkę. Najgorsze, że gdy czytam wypowiedzi szefa teamu Mario Theissena, to mam wrażenia, że on sam nie wie, skąd aż tyle kłopotów.
Grand Prix w Walencji to będzie dla BMW prawdziwy egzamin. W Hiszpanii na kierowców czeka uliczny tor, a na takich obiektach niemiecka ekipa spisuje się zazwyczaj bardzo dobrze. Ale jeśli i tam będą tak widocznie odstawać od rywali, bez większego wstrząsu się nie obędzie. Co do Roberta, to za występ na Hungaroringu należą mu się brawa. Przy tak kiepsko spisującym się bolidzie utrzymanie go na torze to wielka sztuka, której udało się Kubicy dokonać.