Zespół BMW Sauber po poprzednim wyścigu ogłosił, że z końcem sezonu wycofa się z Formuły 1. Wygląda jednak na to, że blisko 1000 pracowników teamu wciąż ciężko pracuje, być może po to, żeby udowodnić szefom koncernu, że decyzja o zakończeniu przygody z F1 była błędem. Efekt jest taki, że w Walencji Robert Kubica dostał całkiem przyzwoity bolid. Oczywiście, nie na tyle, żeby walczyć o czołowe lokaty, ale przynajmniej nie musiał się wlec w końcu stawki, jak to bywało w poprzednich wyścigach.
W kwalifikacjach był dziesiąty, choć jak sam potem przyznał, popełnił mały błąd, który kosztował go utratę dwóch miejsc. W wyścigu jednak odrobił właśnie dwa miejsca i zajął ostatnie punktowane miejsce, tuż za liderem klasyfikacji generalnej Jensonem Buttonem (29 l.). Wygrał kolega Brytyjczyka z zespołu Brawn GP, Brazylijczyk Rubens Barrichello (38 l.) przed mistrzem świata Lewisem Hamiltonem (23 l., McLaren) i Finem Kimim Raikkonenem (30 l., Ferrari).
To drugie punkty Kubicy w sezonie. Wcześniej był siódmy w Turcji. Teraz Polak zauważa postęp zespołu i nie szczędzi pochwał. - Postęp jest widoczny, samochód jest szybszy o co najmniej dwie dziesiąte sekundy na okrążeniu - ocenia nasz kierowca. - Z wyścigu w Walencji mogę być zadowolony, zdobyłem jeden punkt, który w naszej sytuacji jest na wagę podium.
Kubica dodaje, że "więcej nie dało się zrobić". Być może da się już za tydzień, w wyścigu o GP Belgii.