Robert Kubica był we wtorek i środę najbardziej zapracowanym kierowcą Williamsa. Przejechał aż sto dwadzieścia osiem okrążeń, a przy tym na koniec testów w Abu Zabi wykręcił czas lepszy od Lance'a Strolla i Siergieja Sirotkina, którzy też jeździli bolidem brytyjskiego teamu. Wydawałoby się więc, że powinien był faworytem do zatrudnienia w zespole. Tak zresztą twierdzą media, a niektóre informowały nawet, że Polak podpisał już kontrakt. Ale dyrektor technicznych stajni z Grove Paddy Lowe przyznał, że Williams wstrzymuje się z decyzją co do nazwiska następcy Felipe Massy, bo... rozważa też kandydatury innych kierowców, nie tylko Kubicy czy Sirotkina!
- Ogłosimy naszą decyzję, kiedy zbierzemy wszystkie informacje. Wtedy będziemy gotowi - stwierdził lakonicznie Lowe. Po czym dodał to, co nieco zdziwiło kibiców - Ci kierowcy, którzy przyjechali do Abu Zabi, nie są jedynymi branymi pod uwagę na przyszły rok.
Te słowa mocno zaskoczyły, bo do tej pory wydawało się, że Kubica ma "pole position" w walce o angaż w Williamsie. Nie przez przypadek były to jego trzecie testy w brytyjskim zespole. Wcześniej brał też udział w jazdach próbnych na Węgrzech (Hungaroring) i w Wielkiej Brytanii (Silverstone). Lowe jednak mocno zamieszał w głowach kibicom. - To był test opon i okazja, aby przyjrzeć się dwóm różnym zawodnikom. Lance także zapoznał się z nowymi mieszankami. Taki był cel. Oczywiście mamy więcej informacji o kierowcach, ale mamy także innych kandydatów - dodał dyrektor techniczny Williamsa.