Spodziewaliśmy się dużych emocji w wyścigu Formuły 1 o Grand Prix Bahrajnu. Nikt jednak nie mógł spodziewać się tego, do czego doszło już na pierwszym okrążeniu. Romain Grosjean z Haasa po zderzeniu z Daniiłem Kwiatem wpadł z wielką prędkością w barierki, a jego pojazd momentalnie zamienił się kulę ognia. Przerażeni fani modlili się o to, by Francuz wyszedł cało z tej sytuacji.
Po 32 sekundach stania w płomieniach, Grosjean wyskoczył z rozerwanego na pół auta. Ponad godzinę trwało sprzątanie resztek bolidu i naprawianie bandy. Tuż po wznowieniu wyścigu samochód bezpieczeństwa wyjechał ponownie. Kolejny raz jednym z bohaterów był Daniił Kwiat, który sprawił, że Lance Stroll "dachował". Kanadyjczyk szybko uciekał z pojazdu, pamiętając, co wydarzyło się kilkadziesiąt minut wcześniej.
Do mety jako pierwszy dojechał Lewis Hamilton, któremu nikt nie był w niedzielę w stanie zagrozić. Drugi dojechał Max Verstappen z Red Bulla, za którego plecami niemal cały wyścig jechał Sergio Perez. Meksykanin nie dojechał jednak do mety. Jego bolid zaczął się palić po awarii jednostki napędowej na dwa okrążenia przed metą. Cały zespół w garażu "różowej" stajni był po prostu załamany.
Dziś wyniki zeszły na dalszy plan. Na całe szczęście Romainowi Grosjeanowi udało się ujść z życiem z potwornego wypadku. To jest najważniejsze!