Sebastian Vettel w niedzielę wygrał po raz czterdziesty trzeci w karierze. Zwycięstwo ucieszyło również bardzo mocno jego pracodawców z Ferrari. Stajnia z Maranello na triumf swojego kierowcy czekała bowiem aż osiemnaście miesięcy. Pierwsze miejsce w GP Australii smakuje tym lepiej, że tuż za plecami Niemca do mety dojechał faworyzowany przez ekspertów Lewis Hamilton z Mercedes GP. Trzecie miejsce przypadło koledze z ekipy Brytyjczyka - Valtteriemu Bottasowi.
Po przekroczeniu finiszu Vettel, co zrozumiałe, zaczął świętować. Głośno śmiał się do mikrofonu, gratulowali mu także przez radio inżynierowie Ferrari. Niewiele brakowało, by chwila dekoncentracji zakończyła się tragedią. Na tor wbiegli bowiem rozentuzjazmowani kibice, chcący pogratulować triumfatorowi. Nie zważali na niebezpieczeństwo i biegali tuż obok bolidów. Na szczęście kierowcy wykazali się zręcznością i nikomu nic się nie stało.