Dość niespodziewanie niedzielny wyścig w Holandii nabrał dla polskich kibiców dużego znaczenia. Okazało się, że Kimi Raikkonen otrzymał pozytywny wynik na koronawirusa i nie mógł pojechać w Grand Prix. Tym samym szansę otrzymał Robert Kubica, który na ten moment czekał blisko dwa lata. Polak pojechał solidnie i na miarę możliwości bolidu.
Krakowianin ostatecznie zajął 15. miejsce i na ostatnim okrążeniu wyprzedził Nicholasa Latifiego z Williamsa. To co najważniejsze działo się oczywiście na początku stawki. Max Verstappen był faworytem do zwycięstwa w domowym wyścigu i z tej roli wywiązał się znakomicie. Nie dość, że w sobotę wywalczył pole position, to w niedzielę zdołał je utrzymać.
Holender prowadził w zasadzie przez cały wyścig. Tylko po zjeździe do alei serwisowych wyprzedził go Valtteri Bottas, ale było to chwilowe. Lewis Hamilton robił co mógł, żeby dogonić rywala, ale Verstappen na to nie pozwolił. Brytyjczyk zajął drugie miejsce, a za jego plecami rywalizację zakończył drugi kierowca Mercedesa.