W sukces "Kaspera" wierzy pierwszy polski mistrz świata Jerzy Szczakiel (65 l.), najlepszy żużlowiec globu w 1973 roku.
- Krzysiowi będzie jednak bardzo ciężko, musimy modlić się o cud - mówi "Super Expressowi" Szczakiel. - Hancock musi pojechać bardzo źle, a Kasprzak rewelacyjnie. Ciężko sobie to wyobrazić, bo Amerykanin to stary lis i świetny żużlowiec. Ale z drugiej strony Krzysiek jeździ w tym sezonie kapitalnie. Ma to coś, żużlowy dar od Boga. Chodzi o to, by w Toruniu pojechał po prostu swoje. Ma patrzeć na siebie, a nie na to, jak spisze się Hancock.
Krzysztof Kasprzak: Wierzę, że będę mistrzem świata
Szczakiel jest pod wrażeniem fizycznej i psychicznej wytrzymałości Kasprzaka, który w maju zerwał więzadła krzyżowe w kolanie, a mimo to do końca walczy o tytuł mistrza świata.
- To chłopak ze stali. Trzeba go podziwiać. Ale żużlowcy tacy są, niesamowicie twardzi ludzie. Mogą mieć boleści, może ich skręcać, ale pojadą. Szczególnie w Grand Prix, gdzie jeżdżą już cyrkowcy. Jestem pewien, że Kasprzak w kluczowych biegach nie poczuje bólu, taka będzie adrenalina - twierdzi.
Poza Szczakielem jeszcze tylko jeden Polak został mistrzem świata (w 2010 roku Tomasz Gollob).
- Mało. Szczególnie jak na kraj z tak bogatymi żużlowymi tradycjami. Polakom zawsze brakowało szczęścia w końcówkach. A to popełnili mały błąd, a to zawiódł sprzęt. Może Krzyśkowi Kasprzakowi teraz to szczęście dopisze? Niech jego motocykl będzie superszybki i prowadzi go do zwycięstw w każdym biegu. Życzę mu tego. Bo to superchłopak, ale przede wszystkim Polak. Obyśmy w sobotę wszyscy mieli powody do radości - kończy Szczakiel.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail