Gollob to absolutna legenda naszego żużla, triumfator cyklu mistrzowskiego z 2010 roku. Teraz żegnał się (ponoć) z MŚ, więc na Narodowy zjechali kibice z całej Polski, i nie tylko.
Święto trwało do pierwszego biegu. Od razu było widać, że na torze zbudowanym przez Ole Olsona nie da się jeździć. Potem doszła kuriozalna sytuacja z taśmą. W przepisach stoi jasno - na mecze w Polsce konieczne są dwie, na MŚ wystarczy jedna. Do wczoraj.
Smutny koniec zabawy miał miejsce po 12. biegu. Żużlowcy zaczęli wymuszać na sędziach, by zatrzymać zawody - ze względu na bezpieczeństwo. Idea słusza, ale dlaczego potem odmawiali komentarzy?
ILE KOSZTOWAŁO GRAND PRIX POLSKI?
Klasę zachował mistrz Gollob. - To nie jest wina Polaków. Ten kto przygotował ten tor jest winny. Chciałbym podziękować kibicom, którzy to zrozumieli. Tor był trudny. Ja się przypatrywałem, to była decyzja zawodników. żeby nie jechać. Ta nawierzchnia, ta taśma, nie szło tak jak powinno. W tej kwestii powinien zabrać głos ten, kto przygotowywał tor - podsumował.