- Jak będziesz wspominał rok 2013?
Jarosław Hampel: - Bardzo dobrze. Ten sezon był jednym z najlepszych w karierze. Co prawda miałem kilka wpadek, ale w porę ustabilizowałem formę, w drugiej połowie sezonu byłem najskuteczniejszym zawodnikiem, zdobyłem 57 punktów, o 2 więcej niż Iversen i o 8 więcej niż Woffinden.
Przeczytaj koniecznie: Robert Kubica (już prawie) mistrzem świata WRC-2!
- Przed GP w Toruniu miałeś teoretyczne szanse na mistrzostwo (Hampel tracił do lidera Taia Woffindena 16 punktów - przyp. red.). Wierzyłeś, w zdobycie złota?
- To byłby cud, gdybym zdobył mistrzostwo, dlatego od początku skupiałem się na walce o srebrny medal. Iversen i Hancock do końca deptali mi po piętach, dlatego jestem z siebie podwójnie zadowolony, że skutecznie odparłem ich ataki. Decydujący był 19. bieg, w którym pokonałem ich obu.
- Jak podobała ci się atmosfera toruńskich zawodów?
- Lubię ten tor, a doping kibiców był fantastyczny. Wiem, ile dla nich znaczą sukcesy polskich żużlowców, dlatego cieszę się, że swoją postawą mogę dawać im powody do radości. A że jeszcze wygrał ich człowiek, z Torunia, to chyba opuszczali stadion zadowoleni.
- Stresowałeś się na kilka godzin przed rozpoczęciem?
- Były emocje, ale wszystko przyjmowałem na spokojnie. Byłem skupiony, bo wiedziałem, o jaką stawkę walczę. Tuż przed zawodami żona Patrycja dała mi buziaka, który najwyraźniej przyniósł mi szczęście (śmiech).
- Teraz chyba udasz się na zasłużony odpoczynek.
- Tak, na pewno wybiorę się z rodziną na dłuższe wakacje. Chociaż nie ukrywam, że po takim sezonie nie mogę się już doczekać przyszłorocznych rozgrywek.