27-letni mężczyzna z Wielkiej Brytanii został aresztowany zaraz po wrześniowym Grand Prix Singapuru. - Chyba robił zdjęcie, mam nadzieję, że wyszło bardzo dobre - podsumował żartobliwie Sebastian Vettel z Ferrari. Do groźnego zdarzenia doszło na 38. okrążeniu. Niebezpieczeństwo było ogromne, ale na szczęście doszło do tego, gdy na torze jechał samochód bezpieczeństwa.
Amerykanin znowu w Formule 1 po ośmiu latach
- Jakiś człowiek chodzi po torze - krzyczał do słuchawki Vettel, gdy dojrzał intruza. Okazuje się, że mężczyzna mógł opuścić Singapur po właceniu grzywny w wysokości 15 tys. dolarów singapurskich (10 600 USD). Kibic nie miał jednak takiej sumy, tłumaczył, że wszystkie oszczędności wydał na daleki wyjazd. Od tego czasu oczekiwał na proces w areszcie.