Robert Kubica zadebiutował w Formule 1 w 2006 roku. W środku sezonu krakowianin zastąpił Jaquesa Villeneuve'a w ekipie BMW Sauber. Polak partnerował Nickowi Heidfeldowi, ale obaj panowie nie zostali najlepszymi przyjaciółmi. Ostro rywalizowali o miano lepszego kierowcy, chcąc udowodnić swoimi wynikami, kto lepiej kieruje bolidem BMW. Działaczom Saubera taki układ odpowiadał. Wewnętrzna rywalizacja w zespole przekładała się na rezultaty nieistniejącej już stacji. Układ sił w BMW zmieniał się na przestrzeni sezonów. Początkowo lepsze rezultaty osiągał Heidfeld, w 2008 to Kubica był numerem jeden. W ostatnich ich wspólnym sezonie znów lepiej spisywał się Niemiec. Co ciekawe, to właśnie Heidfeld zastąpił w Renault Kubicę, kiedy ten uległ wypadkowi w 2011 roku.
Po tym jak Heidfeld zakończył ściganie w F1, przeszedł do Formuły E. Temat powrotu Kubicy do elitarnych wyścigów Niemiec śledzi jednak bardzo pilnie. O szansach Polaka i jego przyszłości wypowiedział się nawet bardzo przychylnie. Jego słowa cytował portal sportowefakty.wp.pl.
- Po raz pierwszy zobaczyłem Kubicę po długiej przerwie latem tego roku na Festiwalu Prędkości w Goodwood. Odniosłem wrażenie, że wszystko jest z nim w porządku. Mam nadzieję, że znów znajdzie swoje miejsce w F1 i nawiąże do poprzednich osiągnięć. Mogę tylko zgadywać. W przeszłości mieliśmy kierowców, którzy po powrocie na tor nie byli już tacy sami. Jednak o tym można się przekonać dopiero, gdy ktoś znów dostanie szansę. Ja wierzę w Roberta i jego powrót do formy! - powiedział 40-latek.