Legendarny duet jechał subaru, zwanym pieszczotliwie „Babcią”. Niestety, miał pecha i nie dokończył rajdu, bo musiał gasić pożar silnika w… jeziorze. „W takiej scenerii kończymy nasz udział w Rajdzie Polski. 10 km przed końcem ostatniego oesu pożar w komorze silnika zmusił nas do zaparkowania Babci nad jeziorem i ugaszenia go własnoręcznie wodą. No cóż, ważne, że my cali, choć lekko podduszeni dymem...” – napisał Hołowczyc na swoim profilu internetowym. Najważniejsze, że obaj zawodnicy wyszli z przygody bez szwanku.
Krzysztof Hołowczyc z Maciejem Wisławskim gasili auto... wodą z jeziora [ZDJĘCIE]
W zakończonej wczoraj 76. edycji Rajdu Polski w Mikołajkach wzięli między innymi udział (jako samochód „zero” – czyli przecierający trasę) weterani mazurskich szutrów, 57-letni kierowca Krzysztof Hołowczyc i jego 75-letni pilot Maciej Wisławski. Mieli jednak nietypową przygodę...