"Dla Roberta Kubicy początek sezonu był jak piękny sen. Tragiczne wydarzenia brutalnie przywołały go do rzeczywistości" - napisał "Bild".
Trudno się nie zgodzić z niemiecką gazetą. Polski kierowca w dwóch kolejnych wyścigach zajął drugie i czwarte miejsce. Potem dostał od Renault wolny weekend, w dniu tragicznej katastrofy miał wystartować w Rajdzie Citta di Forli. Kubica bez chwili zastanowienia wycofał się ze startu, kiedy tylko dowiedział się o katastrofie prezydenckiego samolotu.
Przeczytaj koniecznie: Kubica odwołał start
"Dzień pamięci ofiar Katynia przekształcił się dla Polaków w dzień wielkiej żałoby. Pragnę wyrazić serdeczne kondolencje dla rodzin ofiar wypadku i myślami pozostaję z moimi rodakami, którzy są mocno wstrząśnięci tą tragedią" napisał w oficjalnym oświadczeniu kierowca Renault.
W Chinach Polak wystąpi z czarną opaską na kombinezonie. Niestety, na żadne inne gesty (na przykład przejazd okrążenia z biało-czerwoną flagą) prawdopodobnie nie zgodzą się władze Formuły 1. Kubica zapowiada jednak, że zrobi wszystko, żeby polska flaga i tak pojawiła się nad torem w Szanghaju. Musi w tym celu wywalczyć miejsce na podium.
- Myślę, że w Chinach możemy być bardzo konkurencyjni. Będziemy mieli kilka nowych części w samochodzie, co pomoże nam zmniejszyć stratę do czołówki - ocenia polski kierowca, obecnie siódmy w klasyfikacji generalnej (30 punktów), z niewielką stratą do wyprzedzających go rywali (pierwszy jest Felipe Massa z 39 punktami).
Po tragedii w Smoleńsku na wysokości zadania stanęli Rosjanie. Robert Kubica także liczy na rosyjską pomoc. Witalij Pietrow (26 l.), drugi kierowca Renault, na razie zawodzi - w trzech startach ani razu nie dojechał do mety i ani razu nie wszedł do ostatniej części kwalifikacji.
- Wciąż uczę się Formuły 1. Mój cel na Grand Prix Chin to dojechać do mety i jak najbardziej pomóc zespołowi - mówi Rosjanin.