Aston Martin ścigał się w F1 w sezonach 1959 i 1960. Stajnia nie zdobyła żadnego punktu. W przyszłym roku chce powrócic w chwale. To wszystko za sprawą kanadyjskiego miliardera Lawrence’a Strolla. Najpierw inwestował on w Williamsa, następnie wykupił stajnię Force India i przemianował ją na Racing Point. Wszystko dla swojego syna Lance’a. W przyszłym roku zespół przekształci się w Astona Martina po transakcji zawartej przez papę Strolla, który wykupił 16,7 proc. udziałów w brytyjskiej firmie. Oczywiście ma to służyć sukcesowi handlowemu koncernu, który planuje wybudowanie nowej fabryki samochodów.
W zespole pojadą obecni kierowcy Racing Point: Kanadyjczyk Lance Stroll i Meksykanin Sergio Perez. Silniki dostarczy Honda.
- Plan jest rozpisany na trzy lata, ale każdego sezonu musimy być coraz lepsi. Nie możemy się cofać choćby o krok. Naszym celem jest awansowanie do czołowej trójki F1. Chcemy osiągnąć na tyle konkurencyjny poziom, by mieć szansę na zwycięstwa i regularnie stawać na podiach - powiedział dyrektor Racing Point, Otmar Szafnauer oficjalnemu portalowi Formuły 1. - Chcielibyśmy konkurować na poziomie Mercedesa, Ferrari i Red Bull Racing.
Samochód sportowy Aston Martin pojawił się po raz pierwszy w ekranizacjach przygód Jamesa Bonda w roku 1964, w filmie „Goldfinger”. Agent 007 kreowany przez Seana Connery’ego, George’a Lazenby’ego, Timothy Daltona, Pierce'a Brosnana i Daniela Craiga jeździł modelami od DB5 po elektryczny Rapid E, który pojawi się w tym roku, w 25. filmie o Bondzie zatytułowanym „Nie czas umierać”. Astonem Martinem nigdy nie jeździł natomiast Bond w wykonaniu Rogera Moore'a.