Niedługo miną cztery miesiące od strasznego wypadku Golloba podczas treningu na motocrossie w Chełmnie (23 kwietnia). W jego wyniku ma niestety uszkodzony rdzeń kręgowy, co skutkuje tym, że jest sparaliżowany od pasa w dół. Cały czas przebywa w Wojskowym Szpitalu w Bydgoszczy.
Agnieszka Radwańska bezradna w starciu z Julią Goerges
Pomaga młodzieżowcom
Dni Golloba w szpitalu są do siebie łudząco podobne - trenuje po 7-8 godzin dziennie, a kiedy pogoda na to pozwala, z pomocą rehabilitantów lub najbliższych wychodzi na krótkie spacery. Czyta gazety (m.in. "Super Express"), nie traci kontaktu ze środowiskiem żużlowym (ostatnio załatwił silniki dla młodzieżowców GKM Grudziądz Trzensioka i Wieczorka).
Co ważne, mistrz jest w całkiem dobrej formie fizycznej i bardzo dobrej psychicznej. Nie poddaje się, walczy. Jeszcze niedawno był znużony pobytem w szpitalu, marzył o powrocie do domu. Teraz, widząc postępy w rehabilitacji, Gollob zmienił się na lepsze. Kiedy kończy się trening, namawia rehabilitantów, żeby jeszcze trochę poćwiczyli. Choć miał ostatnio propozycję przenosin do specjalistycznej kliniki w Łodzi, to z Bydgoszczy nigdzie nie zamierza się ruszać. Bezgranicznie ufa doktorowi Markowi Haratowi i innym fachowcom.
300 tysięcy na windy
Gollob jednak zdaje sobie sprawę, że walka o powrót do pełnej sprawności to bardzo długi proces, dlatego zlecił przygotowanie domu i samochodów na jego powrót. W posiadłości mistrza w miejscowości Niemcz pod Bydgoszczą instalowane są trzy specjalne windy, co będzie kosztować około 300 tysięcy złotych (koniec prac przewidziano na 20 sierpnia). Pierwsza ma przewozić sportowca z poziomu garażu na górę, druga pomóc wychodzić na zewnątrz, a trzecia - żeby swobodnie poruszać się pomiędzy piętrami. Bez nich codzienne życie Golloba byłoby mocno utrudnione (jego dom jest bardzo duży, ma tam m.in. 12 pokojów i sześć łazienek, w sumie 400 metrów kwadratowych). Oprócz tego trwa przerabianie trzech mercedesów mistrza (klasa S, C-Coupé AMG i CLA AMG), by mógł je bez problemu prowadzić. Do tej pory, żeby nie stały bezczynnie, na polecenie żużlowca korzystali z nich jego pracownicy, którzy mają do mistrza ogromny szacunek. Choć na parkingu pod firmą Golloba w Bydgoszczy każdy zostawia samochód gdzie chce, to miejsce numer 8 cały czas pozostaje wolne. Na nim parkował Gollob.
Wszyscy mają nadzieję i ciągle wierzą, że wszystkie przeróbki to rozwiązanie tymczasowe i niedługo będą już niepotrzebne, bo żużlowiec stanie na nogi. Co najważniejsze - najmocniej wierzy w to sam Gollob.