Robert Kubica

i

Autor: CyfraSport Robert Kubica

Robert Kubica będzie miał DUŻY problem w DTM. Czeka go koszmar

2020-02-14 9:09

Polski kierowca DTM i rezerwowy zawodnik Formuły 1 Robert Kubica w 2020 roku będzie się musiał nieźle napocić, by pogodzić obowiązki w obu seriach wyścigowych. Czasem zmuszony będzie wybrać jedną z opcji, a innym razem błyskawicznie przelecieć pół świata, by obsłużyć oba teamy, w których jest zatrudniony. To będzie logistyczny koszmar.

– Robert, ze względu na logistykę łączenia dwóch serii wyścigowych, nie do końca chciał się dać przekonać do DTM. Obiecaliśmy mu jednak pełną pomoc, a on bardzo chce, bo dalej ma pasję i chce się ścigać. A więc dalej będzie się ścigał – wyjaśnia „Super Expressowi” Daniel Obajtek, szef Orlenu. – Logistycznie to trudne, wiemy ile jest weekendów Grand Prix Formuły 1 i ile wyścigów DTM. Technicznie jest to możliwe. Chcemy jednak bardzo pokazać, że Robert nie jest ikoną odchodzącą z tego sportu, ale aktywnym zawodnikiem.

Trzy razy w sezonie wyścigi DTM i F1 mają takie same terminy rozgrywania. Między 12 a 14 czerwca 2020 r. seria DTM jeździ na szwedzkim torze Anderstorp i w ten sam weekend odbywa się Grand Prix Kanady F1 w Montrealu. Dwa tygodnie później kierowcy DTM ścigają się na słynnej włoskiej Monzy, tymczasem zawodnicy F1 startują równolegle we Francji. Na początku września z kolei Monza jest gospodarzem Grand Prix Włoch F1, a auta DTM jeżdżą w holenderskim Assen.

Jak to rozgryźć logistycznie? Robert nie jest co prawda kierowcą wyścigowym w F1, ale powinien być stale do dyspozycji teamu jako rezerwowy. Tyle że w tym samym czasie miałby startować w DTM...

– Będzie to trudne, by łączyć te obowiązki. Nie z powodów sportowych, tylko organizacyjnych. Mam swoje zadania w Alfa Romeo Racing Orlen, nie są one małe – przyznaje Kubica. – W domu będę przebywał mało, miesiącami nawet wcale. Weekendy wyścigowe są już zaplanowane, w DTM jest dziesięć weekendów plus osiemnaście wyścigów F1, są do tego testy, praca na symulatorze w jednej i drugiej serii. Dochodzą dni marketingowe, spotkania z mediami, tego jest sporo. No cóż, dom mi będzie obcy. Mam jednak nadzieję, że to zadanie, choć trudne, przyniesie mi na koniec roku sporo satysfakcji.

Kubica będzie się musiał nieźle sprężać, by pogodzić niektóre obowiązki w obu seriach wyścigowych. Pierwszy przykład z brzegu: już za miesiąc rusza sezon F1 w Australii. W niedzielę 15 marca na torze Melbourne odbędzie się otwierająca sezon Grand Prix. Tymczasem dzień później i 16 000 kilometrów dalej, we włoskiej Monzy, startują trzydniowe przedsezonowe testy DTM. Jak ten dylemat rozwiąże Robert? Okazuje się, że ma sposób, tylko nie do końca chce go zdradzić.

– Zobaczycie mnie tu i tu. A jak to zrobię, to już zostawię dla siebie – skomentował Kubica. I wyjaśnia jak poradzi sobie z nakładającymi się terminami zawodów. Okazuje się, że DTM musi być górą.

– Są trzy weekendy, gdzie termin zawodów F1 i DTM pokrywa się. Priorytet jest wyścigowy, ale w razie czego, gdyby coś się działo w zespole Alfy Romeo, ten priorytet może się zmienić – zapowiedział. Krótko mówiąc, gdyby z jakiegokolwiek powodu miał usiąść z kółkiem bolidu F1 w wyścigu, to DTM będzie musiało poczekać.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze