Żużlowe emocje

Selekcjoner reprezentacji Polski był wściekły, Zmarzlik nie ukrywał rozczarowania. Tak Polacy skomentowali niepowodzenie

2024-07-15 12:48

Żużlowa Reprezentacja Polski nie podbiła finału Speedway of Nations 2024 w Manchesterze. "Biało-Czerwoni" zajęli czwarte miejsce. Przed nimi znaleźli się Brytyjczycy, Australijczycy, Szwedzi i - co można uznać za sensację - Niemcy. - Byliśmy słabi - powiedział bez ogródek Bartosz Zmarzlik.

Finał Speedway of Nations 2024 nie dla Polski

Spragnieni wielkiego żużla wybraliśmy się w sobotni wieczór do Manchesteru na finał Speedway of Nations. Zawody nas nie rozczarowały, bo ściganie było świetne, nawet mimo "zmęczonego" dwoma półfinałami, finałem SoN 2 oraz opadami deszczu toru. Na trybunach dominowali Brytyjczycy i Polacy, z których lwia część przyjechała na Wyspy w celach zarobkowych i do tej pory mieszka w Manchesterze i okolicach. Ci fani tworzą również znakomitą atmosferę pubu, który można znaleźć niedaleko stadionu. Wróćmy jednak do samego ścigania. Było ono jednocześnie bardzo ciekawe, jak również frustrujące dla Bartosza Zmarzlika, Dominika Kubery i wszystkich pozostałych, związanych z kadrą. Polacy zaczęli od wygranej 6:3 z Łotwą, a później podwójnie ulegli Szwedom. Następnie bardzo słaby na dystansie całego tygodnia sędzia Aleksander Latosiński wykluczył za taśmę Bartosza Zmarzlika, choć pierwszy dotknął jej Kai Huckenbeck. W powtórce Kubera wygrał, ale Niemcy triumfowali 5:4. 

- Można sobie odwinąć tę sytuację w telewizji. Każdy będzie widział to, co chce widzieć. W piątek była podobna sytuacja i w sobotę jeszcze bardziej widoczna. Wszystko to było oczywiście po fakcie - powiedział naszemu dziennikarzowi Rafał Dobrucki (więcej wypowiedzi w materiale wideo).

- Przez to uciekł mi bieg. Trzeba było od nowa szukać ustawień. Między pierwszą serią, gdzie wygrałem mega lekko, nie wprowadzałem zmian, a w drugim biegu nie miałem kontaktu z rywalami - przeanalizował Bartosz Zmarzlik w rozmowie z "Super Expressem".

Australijczycy pozbawili nas złudzeń, triumfowali Brytyjczycy

Polacy stracili medalowe szanse po wyścigu nr 21. Trzeba przyznać, że była to wspaniała reklama żużla. Po starcie prowadził Kubera, a z tyłu jechał Zmarzlik. Australijczycy potrzebowali siedmiu punktów, aby wygrać, a my sześciu, aby wejść do barażu. Koniec końców, cieszyły się "Kangury". Jack Holder i Brady Kurtz wykiwali Kuberę, przed którego wskoczył jeszcze Zmarzlik. Mistrz świata robił co mógł, ale nie rozdzielił Australijczyków, którzy wjechali do wielkiego finału.

- Zdecydowanie wieczór nie dla nas. Kompletnie byliśmy zagubieni z ustawieniami. Każdego dnia ten tor się zmieniał. Nie ma co narzekać, bo geometria tego toru jest fajna do ścigania. W biegu z Duńczykami wygrałem z trzeciego pola, wprowadziłem jedną maleńką zmianę, aby mieć lepszą końcówkę prostej. Odcięło mi prędkość. Nie ma co tu więcej mówić, byliśmy po prostu słabi - podsumował Bartosz Zmarzlik.

- Rozczarowanie jest spore. Nikt nie jest zadowolony. Zabrakło punktów przede wszystkim i początek. Pola startowe drugie i czwarte nie były najlepsze, a drugie szczególnie, więc Dominik Kubera wyciągnął z tego co się dało. Każdy miał swoje kłopoty, Bartek swoje. Po tym zerze były zmiany i wydawało się, że były prawidłowe i prędkość również. Po fatalnym początku i gorszej połowie można było pomyśleć, że pod koniec można będzie osiągnąć dobry wynik, ale ostatni bieg to już była loteria - podsumował zawody selekcjoner Dobrucki.

Po finale rozmawialiśmy jeszcze z Brady'm Kurtzem. Jego Australia uległa Wielkiej Brytanii. Zawodnik Innpro ROW-u Rybnik przyznał, że bycie w finale jest powodem do dumy, ale jego drużyna jest rozczarowana, że nie udało się postawić kropki nad "i". Uczynili to Robert Lambert i Dan Bewley, co wywołało eksplozję radości wśród gospodarzy. Brąz dla Szwedów.

Galeria ze zdjęciami: Finał Speedway of Nations w Manchesterze w obiektywie Pawła Wilczyńskiego

Speedway of Nations nie dla Polaków. Selekcjoner skomentował porażkę

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze