- Chciałbym wierzyć, że problem tkwi w sprzęcie, w silnikach - mówi "Super Expressowi" honorowy prezes Stali Władysław Komarnicki (70 l.). - To wszystko można poprawić. Byleby nie była to głowa, bo tu może być już trudniej. Ale Krzysiek nie ma powodów, żeby mieć takie problemy. Ma wszystko: zaplecze, team, wspierającego go ojca, pieniądze. Niepokoję się, bo bardzo chłopaka lubię. Taki zawodnik jak on nie ma prawa przegrywać ze słabymi rywalami.
Grand Prix Polski. Krzysztof Kasprzak: To był cyrk, nie dało się jeździć
Ukochany klub Komarnickiego na początku sezonu jeździ fatalnie (same porażki, ostatnie miejsce w Ekstralidze).
- Przecież oni, do cholery jasnej, nie zapomnieli, jak się jeździ! Nie może być tak, że jakiś dzieciak z Leszna, Smektała, objeżdża naszych liderów. Martwię się nie tylko o Kasprzaka, ale też o innych. Powinni udać się na lekcje do naszego juniora, Bartka Zmarzlika. On myśli o Stali od rana do nocy. Ciekawe, czy inni robią to samo - zastanawia się Komarnicki.