Holnder jeździ w Motorze Lublin razem z Bartoszem Zmarzlikiem. Jak wiele może się od niego nauczyć? - Bardzo dużo - odpowiada "Super Expressowi" Jack Holder. - To potrójny mistrz świata. Kiedy jeździsz z nim w jednym zespole, patrzysz na to, co robi. Pomaga i klubowi, i mnie. Dobrze jest jeździć z nim, ale wiele uczy też jazda przeciwko niemu - dodaje.
"Super Express": - Co jest największą siłą Zmarzlika?
Jack Holder: - Nigdy nie widziałem, żeby się poddawał, nigdy nie jest wolny. Zawsze chce być pierwszy. Proszę przypomnieć sobie ostatnie Grand Prix w Warszawie, kiedy miał upadek w pierwszym biegu, a potem wylądował na podium. On zawsze walczy do końca.
- Zmarzlik to bardziej sprzęt i silniki, czy też talent i umiejętności?
- I to, i to. Jest bardzo dobrym kierowcą, ale też ma świetny sprzęt. To ważne, bo kiedy masz szybki motocykl, możesz po prostu pokazać swoje umiejętności na torze.
Jack Holder: Bartosz Zmarzlik nigdy się nie poddaje. Zawsze walczy do końca
- Żużlowcy z Motoru Lublin w tym sezonie szaleją w Grand Prix. Ty jesteś czwarty, a Zmarzlik i Fredrik Lindgren wspólnie zajmują pozycję lidera. Idziecie jak burza.
- Dobrze nam idzie (śmiech). Dla mnie przejście do Motoru było bardzo dobrą decyzję. Długo jeździłem w jednym klubie w Polsce (Toruń - red.), ale czasem człowiek potrzebuje nowego wyzwania. Mamy dobrą drużynę, co mnie bardzo cieszy.
- Przed nami Grand Prix w Pradze. Co wiesz o torze "Marketa"?
- Nie ma tam zbyt wiele wyprzedzania. Jest długi, trochę podobny do tego w Lublinie. Musisz dbać o dobry start. Ale co najważniejsze, jest taki sam dla wszystkich (śmiech).
- Jak oceniasz swój sezon do tej pory?
- W Warszawie było super (był drugi – red.). Mogłem wygrać, ale taki jest speedway. Na tę chwilę mogę być zadowolony. Często rozmawiam z moim bratem Chrisem (mistrz świata 2012 - red.), który jest dla mnie wielkim wsparciem.
Rozmawiał Przemysław Ofiara