"Super Express": - Niepozostawiająca złudzeń diagnoza lekarska musiała być dla Leigh Adamsa szokiem.
Krzysztof Cegielski: - Przede wszystkim nie wiem, jaka jest jego sytuacja. Przeczytałem, że Australijczyk jest w stanie krytycznym i do końca życia będzie się poruszał na wózku inwalidzkim. Utrata władzy w nogach to nie stan krytyczny! Oczywiście nie jest to komfortowa sytuacja, ale życie na wózku inwalidzkim to nie żaden wyrok śmierci! Często jest lepsze, pełniejsze niż tak zwanych zdrowych ludzi.
>>> Żużel. Stelmet Falubaz Zielona Góra w finale Speedway Ekstraligi!
- Jaka była pana pierwsza myśl po wypadku?
- Kiedy obudziłem się w szpitalu, pomyślałem, że najpóźniej za dwa miesiące wrócę do ścigania. Myślałem, że to sytuacja przejściowa, że wkrótce wszystko będzie w porządku. Kilka dni wcześniej kupiłem nowe silniki i niecierpliwiłem się, kiedy wrócę do pracy przy motocyklu.
- Czas mijał, a pan wciąż nie mógł chodzić. Pewnie pojawiło się zniechęcenie, depresja. Świat się zawalił?
- Z perspektywy czasu sam jestem tym zaskoczony, ale nie miałem momentów załamania. Przez trzy miesiące pobytu w szwedzkim szpitalu byłem otoczony znakomitą opieką, szybko rozpocząłem rehabilitację. Ciężko pracowałem, by wrócić do zdrowia. Nie było czasu, by się nad sobą roztkliwiać.
- Nie wierzę, że nie miał pan chwil słabości, zwątpienia...
- Czyli co? Powinienem być zły na cały świat, prosić o pomoc, litość?! Owszem, życie stało się trochę wolniejsze, ale wreszcie mam czas dla rodziny, na inne rzeczy poza treningami i startami. Cały czas ciężko pracuję nad powrotem do pełni sił, ćwiczę na nogach, pomagam innym zawodnikom, pracuję w telewizji. Oczywiście wciąż pojawia się tęsknota za torem, startami. Ale łapię się na tym, że mimo wszystko chyba obecne życie nie jest gorsze od tego sprzed wypadku.
- Leigh Adams będzie potrafił się przystosować do nowej sytuacji?
- Wierzę, że tak. Przez wiele lat jeździł na żużlu, jest przygotowany do katorżniczej pracy w sporcie. Teraz będzie harował jeszcze ciężej, tyle że nie nad budowaniem formy, ale nad odzyskaniem zdrowia. Na pewno nie powinien mieć żalu do losu. Najłatwiej jest siąść i płakać, ale czasu się nie cofnie. Musi pamiętać, że ma całe życie przed sobą.