Żużel. Fenomenalne Grand Prix Niemiec w Landshut
Znakomita frekwencja, doskonała atmosfera i fenomenalne ściganie w Landshut - m.in. z tego zapamiętamy tegoroczne Grand Prix Niemiec. Przed startem turnieju uczestnicy uczcili pamięć Andrieja Kudriaszowa. 33-latek zmarł po długiej walce z rakiem. Publiczność zamilkła, a później usłyszeliśmy burzę braw. Następnie przyszedł czas na zażartą walkę na torze. Choć zawodnicy ścigali się na wąskim i długim owalu, to nie zabrakło efektownych akcji, wyrywających publiczność z butów. Pierwszy triumf w karierze wywalczył Mikkel Michelsen, za jego plecami znaleźli się Bartosz Zmarzlik i Jack Holder. Dalszy ciąg materiału pod galerią ze zdjęciami z Grand Prix Niemiec w Landshut.
Zmarzlik o turnieju w Landshut i znakach zapytania
Wychowanek Stali Gorzów musiał uznać wyższość gwiazdora Krono-Plast Włókniarza Częstochowa, ale w rozmowie z naszym dziennikarzem nie ukrywał zadowolenia.
- Jak najbardziej to były dla mnie udane zawody. Finał jest finał, cieszę się z tego wyniku. Dużo się działo, zarówno na starcie, jak i na trasie. Mijanek było sporo, kibice byli zadowoleni, a robimy to dla nich - powiedział nam Zmarzlik.
Polak odrobił stratę do Jasona Doyle'a i objął prowadzenie w walce o mistrzostwo świata. Jak sam przyznał, to nie było dla niego tego dnia kluczowe, ponieważ sezon jest długi i przed całą stawką jeszcze wiele wyzwań.
Wyścigi z udziałem Zmarzlika zachwyciły kibiców, śledzących zmagania w Landshut. W drugiej serii as Orlen Oil Motoru Lublin stoczył pasjonujący bój z Szymonem Woźniakiem. Polacy tasowali się na dystansie, a zwycięsko z tego pojedynku wyszedł Woźniak. W finale Bartosz Zmarzlik do samej mety ścigał Jacka Holdera. Ostatecznie udało mu się wyprzedzić "Kangura" i zgarnąć drugie miejsce.
- O to chodzi w żużlu. Pokazaliśmy, że można walczyć ostro, ale fair. Kibice mieli co oglądać, atmosfera była świetna. Na pewno przed zawodami miałem w głowie znaki zapytania. Większość z nas dawno w Landshut nie była, więc trzeba było kombinować z ustawieniami. Wyszło dobrze - powiedział uśmiechnięty Zmarzlik.
Zmarzlik o śmierci Andrieja Kudriaszowa
W sobotni poranek świat żużlowy stanął w miejscu. Kolejarz Opole przekazał wstrząsające wieści o śmierci 33-letniego Andrieja Kudriaszowa. Powszechnie lubiany, zazwyczaj uśmiechnięty, pomocny i pogodny - takiego Rosjanina zapamiętają kibice, zawodnicy, działacze i trenerzy. Niestety, rak był bezlitosny.
- Myślę, że to był szok dla całego środowiska. W takich momentach człowiek na chwilę się zatrzymuje. To jest bardzo smutne. Mieliśmy zawody i na moment trzeba było się od tego odłączyć, ale przede wszystkim szczere kondolencje i wyrazy współczucia dla rodziny - przekazał Zmarzlik.
Nasza redakcja dołącza się do słów wsparcia, kierowanych w stronę bliskich Andrieja.