Żużel: 32 lata świstnęły jak jeden dzień [ZDJĘCIA]

2016-04-01 9:39

Niektórzy zawodnicy w jego wieku są trenerami, ekspertami, czasem bawią już wnuki. A Piotr Świst (48 l.) wciąż jeździ na żużlu! Niezniszczalny zawodnik Polonii Piła karierę zaczął w... 1984 roku, czyli 32 lata temu.

W ubiegły weekend rozpoczął się nowy sezon Nice PLŻ. Świst w barwach Polonii wykręcił fantastyczny wynik - 11 pkt, poprowadził swój zespół do zwycięstwa z Włókniarzem Częstochowa 61:29, wygrywał z rywalami młodszymi o nawet ćwierć wieku.

- Nie ma recepty na długowieczność - mówi "Super Expressowi" Świst. - Trzeba się szanować, mieć spokój psychiczny w rodzinie. Mam charakter do żużla, czuję się świetnie fizycznie. 2-3 razy w tygodniu przebiegam 10 km. Za młodu uprawiałem gimnastykę artystyczną. Teraz gram w piłkę, jeżdżę na nartach.

Świst twierdzi, że dzisiejszego żużla nie da się porównać z tym z lat 80.

- Było zupełnie inaczej. Za gówniarza mnóstwo czasu spędzało się w garażu, trzeba było myć motocykle starszym zawodnikom. Musieliśmy walczyć o wszystko. Jak się chciało mieć ładny kolorowy błotnik, to trzeba było sobie go w jakiś sposób załatwić. Najczęściej od obcokrajowców, którzy zjeżdżali do Polski i kasowali nas za części - wspomina Świst.

48-letni żużlowiec z dużym rozrzewnieniem wspomina stare dzieje. Twierdzi, że żużlowcy byli wówczas wielką rodziną.

- Kiedyś w lidze jeździli tylko Polacy, teraz jest inaczej. Przechodzi taki i albo ci powie "cześć", albo nie. Wszyscy zjeżdżają się na mecze swoimi busami, a potem bez słowa wyjeżdżają. Kiedyś na dalekie wyjazdy jeździło się wspólnie autobusem. Jak była na przykład Wielkanoc, to świętej pamięci mój tata dawał wałówkę, a w niej kaczka, bigos i... flaszka. Spędzało się wspólnie wieczór, a na drugi dzień jechało w meczu. Po nim - znów gdzieś razem się szło. Byliśmy przyjaciółmi i rodziną - wzrusza się.

Świst jest najstarszym aktywnym żużlowcem na świecie. Ale rekordzistą jest Andrzej Huszcza (59 l.), legenda Falubazu, który skończył karierę, mając 50 lat. Czy Świst go dogoni?

- Przed sezonem mówiłem, że to ostatni sezon, ale niedefinitywnie. Czuję się świetnie, sprzętowo jestem spasowany i gotowy na ściganie. Mogę walczyć z młodymi gniewnymi. Pamiętam jak dziś pierwsze juniorskie zawody w karierze, które w 1984 r. wygrałem w Gorzowie. Te 32 lata kariery zleciały jak jeden dzień! - wspomina podekscytowany.

Najnowsze