Boksujący w wadze junior ciężkiej (do 90,7 kg) Balski do walki przygotowywał się najpierw na Florydzie, a po powrocie do Polski trenował w Kaliszu i w Szklarskiej Porębie. To właśnie w Karkonoszach przydarzyła mu się historia mrożąca krew w żyłach. Pięściarz wybrał się na poranny jogging, a na uszy tradycyjnie zarzucił słuchawki z głośnym disco polo. Żywiołowa muzyka sprawiła, że zapomniał o bożym świecie i o mało... nie wpadł pod samochód. - Nie słyszałem niczego dookoła mnie, kompletnie się zatraciłem. Nagle zobaczyłem przed sobą samochód, ale całe szczęście, kierowca wyhamował. Zrobił to chyba w ostatniej sekundzie. W przyszłości muszę być bardziej ostrożny - opowiada Balski w rozmowie z "Super Expressem".
Pięściarz tym razem miał szczęście w nieszczęściu, ale śmiało może kandydować do miana największego pechowca w polskim boksie, bo to kolejna stresująca przygoda, która przydarzyła mu się w tym roku. Na początku czerwca pięściarz przebywał w Zakopanem, gdzie sparował z Andrzejem Fonfarą. Wspólne treningi przerwano po tym, gdy Balski doznał zapalenia wyrostka robaczkowego. - W trakcie treningu poczułem się źle i myślałem, że to zatrucie, a okazało się, że to wyrostek. Przeszedłem operację, miałem wyjść po dwóch dniach, ale coś w żołądku znowu się "wylało" i znów poszedłem pod nóż - opowiada nam pięściarz, który po zabiegach tak schudł, że rozważał nawet zmianę kategorii wagowej. - Różni ludzie podpowiadali mi, że mógłbym zejść do limitu wagi półciężkiej (79,3 kg), ale postanowiłem zostać w swojej wadze. Ostatnie kilkanaście miesięcy miałem mocno pod górkę. Śmieję się, że pan Bóg postanowił przetestować mój charakter - twierdzi.
Liczymy, że Balski wyczerpał już limit nieszczęść w tym roku i zwieńczy go zwycięstwem nad Radczenką. Ukrainiec w lutym w Nysie sprawił wielkie problemy Krzysztofowi Głowackiemu (powalił go na deski) i choć przegrał na punkty, zaprezentował się z dobrej strony. - Widziałem tę walkę na żywo, ale liczę że nasz pojedynek będzie miał inny przebieg - powiedział Adam.
Pechowe przypadki Balskiego:
Listopad 2017: Pokonał Demetriusa Banksa na punkty, ale już w 1. rundzie rywal złamał mu szczękę. Kontuzja była na tyle bolesna, że przez kilka tygodni pięściarz odżywiał się za pomocną słomki.
Czerwiec 2018: Atak wyrostka robaczkowego. Balski przeszedł operację, ale nastąpiły komplikacje i ponownie musiał pójść "pod nóż".
Październik 2018: Słuchający głośno muzyki pięściarz o mało nie wpadł pod samochód w Szklarskiej Porębie.