Kownacki w swoim stylu od początku ostro ruszył na Martina, a w początkowym fragmencie walki skupił się na obijaniu korpusu przeciwnika. Amerykanin odpowiadał pojedynczymi ciosami podbródkowymi, ale przewaga Kownackiego nie podlegała dyskusji. W 3. starciu Polak uderzył Martina tak, że aż odrzuciło rywala.
W 4. rundzie Martin był wyraźnie zraniony, ale doszedł do siebie i zaczął przełamywać Polaka. Szczególnie niebezpieczne były jego ciosy na szczękę. W 7. odsłonie Amerykanin strzelił potężnym lewym wprost na szczękę Kownackiego, który z każdą kolejną minutą słabł w oczach.
W 9. rundzie Babyface odrodził się jak feniks z popiołów i rzucił się na Martina z huraganowym atakiem. Amerykanin kilka razy się odgryzł, ale Polak w tym momencie uwierzył w siebie. 10. runda była już prawdziwą rzeźnią. Obaj walczyli w myśl zasady cios za cios i obaj byli na skraju nokautu. Gdy wydawało się, że padnie Kownacki, ten nagle wykrzesał resztki sił i omal nie powalił rywala na deski. Co to była za runda!
Sędziowie byli jednomyślni i zgodnie punktowali 96:94 na korzyść Kownackiego. Obaj za tę walkę zarobili po 100 tysięcy dolarów.