"Super Express": - Jaki przewidujesz wynik meczu Polska - Czechy?
Tomasz Adamek: - Mam nadzieję, że Polacy wygrają. A jedną z bramek strzeli Robert Lewandowski.
- Kiedy słyszysz, że Lewandowski ma podpisać kontrakt za miliony euro, nie żałujesz, że sam nie zostałeś piłkarzem?
- Nie, chociaż jako młody chłopak grałem w Beskidzie Gilowice, szło mi całkiem nieźle, strzelałem wiele bramek. Do tej pory, kiedy nadarza się okazja, gram w piłkę. Moje życie jednak potoczyło się inaczej, zostałem pięściarzem i nie żałuję tego. Nie lubię rozpatrywać, co by było, gdyby było.
- Po walce z Chambersem wybierasz się na wakacje do Polski. Co będziesz robił?
- Może pójdę na jakiś mecz EURO. Spędzę trochę czasu w domu w Gliowicach z rodziną i dawno niewidzianymi przyjaciółmi.
- Podobno masz walczyć we wrześniu w Polsce. Z kim?
- Są takie plany i nazwiska, ale na razie mam walkę z Chambersem i muszę go pokonać. Potem pomyślę o pojedynku we wrześniu.
- Walczysz w hali Prudential Center, która jest zawsze pełna polskich kibiców...
- Moi kibice zawsze mnie tu wspaniale dopingują. Mam nadzieję, że najpierw obejrzą zwycięstwo Polski nad Czechami, a potem przyjadą na moją walkę. I będą mieli dwa powody do świętowania.
- Z walki na walkę wyglądasz coraz lepiej. Same mięśnie... Jak to robisz?
- Praca, praca i jeszcze raz praca. Miałem po dwa treningi dziennie, dodatkowo biegałem. Na treningach wylewałem litry potu. Do tego odżywiam się zdrowo, dbam o siebie.
- Na krótko przed walką niektórzy pięściarze są nabuzowani, nadpobudliwi, wygadują głupoty. A ty jesteś z dnia na dzień, coraz spokojniejszy. Bierzesz coś na uspokojenie?
- (śmiech) Ten spokój i równowagę wypracowałem w sobie przez lata. Wyciszenie daje mi też modlitwa. Może ta nerwowość zawodników wynika ze strachu. A kiedy ludzie się boją, zaczyna im odbijać.