Rafał Wołczecki: - Żadnym Genadijem Gołowkinem nie jestem. Jestem Rafał Wołczecki. To tylko wzór do naśladowania. Uwielbiam oglądać jego walki. Mam nadzieję, że kiedyś zajdę tak daleko jak on.
Andrzej Kostyra: - To jest Twój idol?
- Tak.
- Mogłeś nadal walczyć w boksie olimpijskim, była nawet szansa na olimpijski start. Ale zdecydowałeś się podpisać zawodowy kontrakt. Dlaczego?
- Była taka przykra sytuacja w boksie olimpijskim, nie pierwsza zresztą. Po młodzieżowych mistrzostwach Polski w 2019 roku walczyłem z kontuzją przez ponad pół roku, po rozbiciu ręki na sparringu. Zamiast wziąć się za leczenie brałem blokady, środki przeciwbólowe. I przeciągałem starty aż do końca mistrzostw Polski seniorów w listopada 2020 roku. I po mistrzostwach decydowałem, że muszę się w końcu wyleczyć. No i za jakiś czas zadzwonił do trenera prezes Polskiego Związku Bokserskiego z pretensjami, że mnie nie ma na kadrze. A zgłaszałem, że mam kontuzję, operację, nie jestem w stanie przyjechać. Wysłałem wszystkie dokumenty, ale zostałem wyrzucony z kadry narodowej. Wtedy zdecydowałem się przejść na zawodowstwo.
- Twoim wujkiem jest Robert Krzak, czołowy matchemaker w polskim boksie. Co Cio wtedy doradzał?
- Jak jestem w gorącej wodzie kąpany, chciałem od razu podpisywać zawodowy kontrakt. Wujek radził, żeby podejść z chłodną głową, wybrać najlepszą grupę bokserską. I wybrałem, związałem się kontraktem z Andrzejem Wasilewskim i Jackiem Szelągowskim i jestem w Knockout Promotion. Tak są najlepsze perspektywy. Doprowadzili do mistrzostwa świata Krzysztofa Włodarczyka, Krzysztofa Głowackiego…
- Na razie wygrałeś 2 zawodowe walki, ale sparowałeś z całą polską czołówką, od wagi średniej w górę, z Fiodorem Czerkaszynem, Maciejem Sulęckim, Markiem Matyją, Robertem Parzęczewskim… Z kim szło Ci najtrudniej?
- Z Fiodorem Czerkaszynem. Nie ma w Polsce takiego drugiego zawodnika tak stylowo niewygodnego.
- Dużo Ci brakuje do tych najlepszych?
- Wciąż się uczę, jestem młodym zawodnikiem, brakuje mi doświadczenia.
Sprawdź: Potężne problemy rodziców Piotra Żyły. HAROWALI tam od 20 lat, a teraz są w fatalnej sytuacji
- Wychowywałeś się we Wrocławiu, hulałeś tam trochę i przez to trafiłeś do boksu?
- Wcześniej grałem w piłkę nożną. A w szkole toczyliśmy sparingi z kolegami w rękawicach. Powiedziałem do wujka: „Zaprowadź mnie na boks”. I zaprowadził mnie do klubu „Red Corner” Mariusza Cendrowskiego. Po wypadku samochodowym Mariusza nie było już możliwości trenowania z nim i po naradzie z Mariuszem przeniosłem się do klubu trenera Krzysztofa Wrońskiego i jego żony Katarzyny. I jestem bardzo zadowolony. Poświęcają mi dużo czasu, czuję że ciągle uczę się nowych rzeczy, staję się coraz lepszym zawodnikiem.
- Mam nadzieję, że jako zawodowiec będziesz toczył mistrzowskie, 12-rundowe walki. Na razie 12 rund krótkich pytań. Gong, zaczynamy. Czego się najbardziej boisz w życiu?
- Kontuzji.
- Twój życiowy wzór?
- Mój Tata.
- Twój sportowy idol?
- Gołowkin.
- Który z bokserów z którymi walczyłeś albo sparowałeś najmocniej bije?
- Martinez z którym sparowałem w USA. Strasznie chudy, a miał ciężkie ręce, czuło się jego ciosy nawet przez gardę.
- Jakie jest Twoje hobby?
- Wędkarstwo.
- Coś dużego złowiłeś?
- Sandacza, miał 90 centymetrów, ważył około 10 kilo.
Zobacz: Mariusz Pudzianowski został POGRYZIONY przez PSA! Krwawe rany, spotkały się dwie bestie! [ZDJĘCIA]
- Jaka jest twoja największa wada, słabość z którą nie możesz się uporać?
- Uzależnienie od telefonu?
- Jaką książkę ostatnio czytałeś?
- Biografię Tysona Furyego? Polecam
- Co najbardziej cenisz u innych ludzi, a co najbardziej ci się nie podoba?
- Cenię szczerość, a drażni mnie dwulicowość.
- Muhammad Ali twierdził, że dla osiągnięcia wielkiego sukcesu, zdobycia mistrzostwa świata warto stracić zdrowie. Zgadzasz się?
- Tak.
- Jakie są najważniejsze wartości w Twoim życiu?
- Rodzina, moja kobieta, narzeczona, która bardzo mnie wspiera. Oni motywują mnie.
- Twoja idea szczęścia?
- Przychodzenie codziennie do sali treningowej i trenowanie, toczenie walk.
- Twoje największe marzenie?
- Zostać zawodowym mistrzem świata w boksie.