Andrzej Kostyra, Grzegorz Skrzecz

i

Autor: Zrzut ekranu/YT Andrzej KOstyra/Tomasz Radzik/Super Express Andrzej Kostyra, Grzegorz Skrzecz

Kostyra o Skrzeczu

Andrzej Kostyra pożegnał Grzegorza Skrzecza. "Baleron, pół litra, szlafrok", niesamowita historia z benefisu

2023-02-16 15:26

Z Grzegorzem Skrzeczem znaliśmy się prawie 50 lat. Tak się złożyło, że pierwszy wywiad przeprowadzałem z braćmi Pawłem i Grzegorzem Skrzeczami, a potem zaprzyjaźniliśmy się. To był wspaniały bokser i mój przyjaciel. Razem z nim odszedł kawałek mojej duszy - wspomina w swoim emocjonalnym felietonie Andrzej Kostyra.

Grzegorz Skrzecz był znakomitym bokserem. Do pełnej kolekcji sukcesów brakowało mu tylko medalu olimpijskiego. W ćwierćfinale igrzysk w Moskwie przegrał z Teofilo Stevensonem, ale Stevenson to był geniusz boksu. Nie było wybitniejszego boksera amatorskiego w dziejach. Grzesiek opowiadał mi potem: "Andrzej, gdzie uderzył, tam bolało. Kopał jak koń.". Miał wielki charakter. Chyba najbardziej zapamiętałem jego występ na turnieju w Wenecji. W półfinale walczył ze świetnym Szwedem Hakanem Brockiem. Wygrał z nim 4:1. Od połowy drugiej rundy Grzesiek walczył nieprzytomny, nie wiedział potem co się działo. Skończył walkę i nie pamiętał, co się działo przez 4 minuty. Trafił do szpitala, zapadł w śpiączkę. Odratowali go, ale to był koniec jego kariery.

Polski Związek Bokserski nie spieszył się, żeby zorganizować takiemu zawodnikowi pożegnanie. Ja się wkurzyłem i postanowiłem Grześkowi zorganizować takie pożegnanie w moim rodzinnym mieście Ryki. To był mecz piłkarski Przyjaciele Grzegorza Skrzecza kontra A-klasowy zespół Hortex Ryki. Aż cztery tysiące ludzi przyszły na ten mecz, to jest połowa mieszkańców Ryk. W drużynie Przyjaciół Pawła Skrzecza grało trzech mistrzów olimpijskich: Jerzy Rybicki, Władek Komar i Tadzio Ślusarski. Było dwóch wicemistrzów olimpijskich, czyli Paweł Skrzecz i Andrzej Supron. Byli też reprezentanci Polski w piłce nożnej Bernard Blaut, Antek Trzaskowski i Robert Gadocha. Trenerem naszej drużyny był... legendarny Kazimierz Górski, a spikerem Dariusz Szpakowski. Dziś pewnie potrzebny by był na to jakiś wielki budżet, a tam żadnego budżetu nie było! Wszyscy przyjechali i zagrali za darmo. Każdy dostał tylko po baleronie, szynce, pół litra wódki na drogę oraz szlafrok frotte, bo w Rykach była wytwórnia, nazywała się "Szpulki".

Andrzej Kostyra wspomina Grzegorza Skrzecza

Był taki okres, kiedy drogi braci Skrzeczów się trochę rozeszły. Nie rozmawiali ze sobą, nie utrzymywali kontaktów. Cztery lata temu pośredniczyłem w ich spotkaniu, na którym się pogodzili.

To były wielkie charaktery, bardzo ciężko trenowali. Jak był sezon, to liczył się tylko trening. Rozrywka była po zakończeniu sezonu. Wtedy oni kupowali karton szampanów i zapraszali przyjaciół. Gdyby niektórzy polscy sławni bokserzy mieli takie charaktery jak oni, byliby zawodowymi mistrzami świata.

Skrzeczowie wyszli z trudnego otoczenia. Prawobrzeżna Warszawa, nieciekawe miejsce. Byli łobuziakami, ale trafił się wspaniały wychowawca, trener Mieczysław Kosinow. Ich mama nie chciała, żeby trenowała, ale Kosinow codziennie sprawdzał zeszyty, interesował się nauką. Szkoda, że nie dane im było, żeby przejść na zawodowstwo.

Kawałek mojej duszy odszedł z Grzegorzem. Tyle lat, tyle wspomnień... Zegnaj Grzesiu, może na drugim świecie powspominamy stare, dobre dzieje.

NIE ŻYJE Grzegorz Skrzecz. ODSZEDŁ KAWAŁEK mojej DUSZY... l Andrzej Kostyra
Sonda
Jesteś fanem boksu?
Listen on Spreaker.
Najnowsze