Anthony Joshua po trudnej walce musiał uznać wyższość Andy'ego Ruiza Jr. W tym starciu przyjął na siebie wiele mocnych ciosów. Dopiero teraz trener Rob McCracken zdradził, że w szatni jego podopieczny był w złym stanie zdrowotnym. To sprawiło, że eksperci od spraw zdrowia zaczęli szeroko komentować sprawę. Uważają, że szkoleniowiec mógł nawet doprowadzić do śmierci Joshuę, ponieważ nie rzucił w porę ręcznika, by poddać zawodnika. W rozmowie z SunSport do słów trenera odniósł się Luke Griggs z organizacji Headway, zajmującej się urazami mózgu.
- To szokująca praktyka, ale niestety nie jest to jedyny tego rodzaju incydent - powiedział specjalista. - Trenerzy mają obowiązek dbania o zdrowie i życie swoich podopiecznych. Z tego wszystkiego jasno wynika, że opiekun AJ-a stawiał wyżej ewentualne zwycięstwo ringowe niż jego samopoczucie. Nie zwracał uwagi na ewentualne skutki takiego zachowania - kontynuował.
Polecany artykuł:
- Wiemy, że po wstrząsie mózgu każde kolejne uderzenie może zaostrzyć uszkodzenia. Ryzyko jest tym większe, gdy wstrząs jest utrzymywany, a mózg otrzymuje kolejne uderzenia. Joshua w tym momencie był niezwykle podatny na kolejne, poważniejsze obrażenia. Możemy tylko zastanawiać się ile zgonów w ringu w czasie ostatnich lat wynikało z chęci wygranej za wszelką cenę - zakończył ekspert.