Bokser z Wieliczki swoją ostatnią walkę stoczył w marcu tego roku, gdy pokonał na punkty Sergieja Radczenkę (7-6, 2 KO). Eksperci są jednak zgodni, że to Ukrainiec był w tym starciu lepszy i wiele mówiło się o tym, że kolejna walka „Szpili” to będzie rewanż pomiędzy nim a Radczenką.
Tak się jednak nie stanie, a Artur Szpilka przymierza się do starcia z innym polakiem, Łukaszem Różańskim. Nie wiadomo na razie, kiedy ta walka ma się odbyć, ale 31-letni bokser w rozmowie dla portalu WP SportoweFakty przyznał, że jest ona dla niego walką z kategorii „być albo nie być”.
Artur Szpilka wyszedł z WIĘZIENIA! Przysłali po niego luksusową limuzynę z MORZEM alkoholu [ZDJĘCIA]
W tej samej rozmowie polski pięściarz przyznał jednak, że w przyszłości wcale nie musi ograniczać się tylko do walk bokserskich. Padła sugestia, że mógłby on spróbować swoich sił w niezwykle brutalnej i krwawej formule walki na gołe pięści, która niedawno weszła zrobiła się popularniejsza za sprawą gali Genesis. Artur Szpilka stanowczo wypowiedział się na ten temat.
- Nie chcę się zarzekać, ale na razie to nie wchodzi w grę. […] Wiem, czym pachną walki na gołe pięści. Dla mnie to się wiąże ze złamaną ręką. Trzy razy straciłem rękę po tego typu bitce. Gdzieś na ulicy uderzyłem kogoś w czoło, i co z tego, że uszkodzenia po drugiej stronie były dużo większe, kiedy ja poważnie rozwaliłem rękę. Kontuzja cały czas się odnawiała. Ręka była operowana trzy razy, a ja i tak czułem skutki tego uderzenia – powiedział Szpilka w rozmowie z Arturem Mazurem.
31-latek stwierdza jednak, że o ile walka na gołe pięści nie interesuje go tak bardzo, to nie wyklucza wejścia do MMA, choć i do tego jeszcze pozostała daleka droga - Nie chciałbym jeszcze za dużo mówić, z racji tego, że mam przed sobą najważniejszą walkę życia. Po niej będziemy rozmawiać o innych formułach – stwierdził Artur Szpilka.