W piątkowy wieczór w Pionkach doszło do pojedynku Marcina Siwego z Kamilem Bodziochem. Pierwszy z nich wygrał poprzez t.k.o. w 1. rundzie i zgarnął pas przygotowany przez pomysłodawców walki - sympatyków boksu z Twittera. Więcej jednak niż o jakichkolwiek potyczkach bokserskich mówiło się o zachowaniu Szpilki, które było wysoce niestosowne. Pięściarz z Wieliczki najpierw odnalazł chłopaka prowadzącego profil "Ajtuj Szminka", a następnie podniesionym tonem głosu pytał, dlaczego ten obraża jego i jego rodzinę.
Promotor i organizator gali, Mariusz Grabowski, początkowo uspokajał sytuację, ale nie mógł przejść obojętnie wokół całego zajścia. - Nie widziałem tego. Robiłem, co mogłem, „Ajtuj” dostał później ochronę. Nie wiem czy chłopak się wystraszył, czy co się stało, ale uciekł. Początkowo chciał uciec z tym pasem, ale pojawił się przedstawiciel, który wziął ten pas. „Ajtujowi” na pewno nic by się nie stało. Nie mnie oceniać tę sytuację, ale wszyscy na Twitterze, muszą brać odpowiedzialność za to, co piszą. Chowanie się za nickiem i oczernianie kogoś to nie tędy droga… - powiedział "Super Expressowi".
Po tym wszystkim Szpilka nie posypał jednak głowy popiołem, a dalej szydził z całej sprawy.
Bez wątpienia to wszystko wzbudziło niemałe emocje i jeszcze przez jakiś czas będzie się niosło za bokserem pochodzącym z Małopolski...