"Super Express": - Stęskniłeś się za ringiem?
Artur Szpilka: - I to jak! Brakowało mi tego show, tej otoczki. Odliczałem dni do mojego powrotu. Czuję już tę atmosferę i nie mogę się doczekać występu. W sobotę będzie ogień!
- Kownacki powiedział, że masz słabą szczękę i chętnie ją przetestuje...
- To, co on wygaduje, średnio mnie interesuje, a w zasadzie spływa to po mnie. Na początku się denerwowałem, ale pamiętam, że przecież ja też kiedyś gadałem do rywali różne rzeczy. Te prowokacje są motywujące.
Zobacz: Artur Szpilka i jego stalowa pięść. Najlepsze nokauty [WIDEO]
- Twój trener Ronnie Shields mówi, że to dla ciebie walka o być albo nie być. Zwiększa presję?
- Trener mówi prawdę, nie kokietuje, ale nie odczuwam z tego powodu żadnej presji. Wiem, co mam zrobić w ringu i to zrobię. Jest taki utwór rapera Soboty "Z buta wjeżdżam" i właśnie tak chcę zrobić. Wjechać z buta do kolejnej walki.
- Kownacki zrzucił 11 kg. Ty też schudłeś?
- Planuję zrobić podobną wagę jak przed walką z Adamkiem (101,2 kg - red.). Trener Fiodor Łapin zawsze mi powtarzał, że powinienem ważyć ok. 100 kg, bo wtedy jestem najszybszy. Nie słuchałem go, bo myślałem, że mówi tak, żebym się nie obżerał. W walce z Wilderem ważyłem więcej (105,8 kg - red.) i moje ciosy były wolniejsze, bardziej przewidywalne. Człowiek uczy się na błędach, szkoda, że na swoich, ale zawsze.