- Zależy mi na rewanżu z "Don Diego", dlatego czekam na jego zwycięstwo z Parobcem, mimo że prywatnie lubię Łukasza – mówi Domalik. - Z Mariuszem Grabowskim, właścicielem federacji i Mateuszem ustaliliśmy, że dojdzie do rewanżu o ile stoczę jeden pojedynek i go wygram - dodał "Balboa", którego również zobaczymy 1 grudnia w ringu Gromdy.
Balboa Domalik stawia na zwycięstwo Kubiszyna z Parobcem na Gromda 15
29-letni Domalik jako pierwszy wywalczył międzynarodowy pas mistrzowski Gromda. Dziś jest gotowy położyć go na szali gdyby doszło do drugiego starcia z Kubiszynem. Kiedyś panowie walczyli ze sobą także w kickboxingu.
- W Gromdzie nie brakuje świetnych zawodników, ale na dziś interesuje mnie tylko jeden – "Don Diego". Chcę mu się zrewanżować za majową porażkę. Wtedy nie byłem sobą, naprawdę to nie byłem ja – zaznaczył Domalik, który od ponad dwóch lat błyszczy na galach Gromdy. - No cóż, wydarzenie było ogromne, pierwsza walka o pas Gromdy, do tego między niepokonanymi fighterami, ale niestety dla mnie wyszło słabo. Biorąc pod uwagę wszystkie moje starty w sportach walki, tamten był najważniejszy. Nie udało się, więc jestem zdeterminowany, by teraz wygrać – ocenił.
Balboa Domalik o walkach na ulicy: Zdarzało się walczyć niejednokrotnie i nie przypominam sobie, aby ktoś mnie pokonał
Pytany, co zmieniłby w porównaniu do pierwszej walki, "Balboa" odpowiada: - Na pewno dużo, a co konkretnie, to kibice zobaczą w małym ringu podczas rewanżu. Mam nadzieję, że do niego dojdzie, dlatego 1 grudnia stawiam na Mateusza. Gdyby zwyciężył Łukasz, wówczas moje plany będą inne. Idealny scenariusz jest oczywisty – dobra bijatyka, triumf "Don Diego" – podkreślił.
Domalik nie ma żadnych wątpliwości, że Parobiec z Kubiszynem dadzą mega zaciętą walkę. - Nie potrwa 1-2 rundy, tylko znacznie dłużej. Łukasz to dobry zawodnik i nie pozwoli, by Mateusz szybko się z nim rozprawił. Po prostu nie wymięka na robocie. Jednak większe szanse przyznaję "Don Diego" i niech tak zostanie – uważa "Balboa", który tradycyjnie trenuje pod okiem Łukasza Jarosza w Jarosz Fight Club w Rabce-Zdroju. - Zdrowie dopisuje, motywację mam. Liczy się zwycięstwo i rewanż z Kubiszynem. Rewelacyjnie odnajduję się w boksie na gołe pięści. Na ulicy zdarzało się walczyć niejednokrotnie i nie przypominam sobie, aby ktoś mnie pokonał – zakończył Domalik.