Małachowski zaczął trenować boks niedawno, pod kierunkiem trenera Jacka Dąbrowskiego. Paweł Skrzecz, wicemistrz olimpijski z roku 1980, widział go w ringu po raz pierwszy. - Jesteś sztywny - ocenił po kilku ringowych akcjach.
- Przyjdź do mnie na trening i rzuć dyskiem 25 metrów - zrewanżował się Skrzeczowi "Machałek".
Skrzecz gotów był zawrzeć zakład o... samochód dyskobola, że tyle rzuci, ale sprawa się rozmyła.
Lekcję boksu kontynuowali Małachowski i Włodarczyk. Po chwili Paweł Skrzecz spojrzał w ich stronę i rzucił w kierunku "Diablo": - To on jeszcze stoi na ringu? Co z tobą?!
A mistrz świata w boksie zawodowym spokojnie pokazywał Małachowskiemu, jak ma zadawać ciosy i jak się przed nimi zasłaniać. Dyskobol próbował przyłożyć bokserowi, ale jego ataki nie okazały się niebezpieczne dla czempiona.
- Nie lubię się bić. Jeżeli ktoś mnie zaczepia, próbuję wytłumaczyć mu słownie. Ale w życiu każdego mężczyzny zdarzają się przypadki, że trzeba użyć siły, i ja też jej używałem - wyjawił Małachowski. - Jednak obyło się bez bokserskich ciosów w twarz - zaznaczył.
Ekswicemistrz olimpijski zdradził nam, że zabrał się do boksu, bo to fajna odskocznia od zwykłych zajęć, choćby w siłowni. - Nowa adrenalina, nowe doświadczenie. Boks mi się podoba, oglądam walki w telewizji. A superdoświadczeniem był trening z "Diablo". Ale w ringu na razie raczkuję jak niemowlę. Mam choćby zbyt wąski rozstaw nóg, bo tak jestem nauczony na rzutni. Jak nauczę się "chodzić", może spróbujemy kolejnej lekcji z "Diablo".
Paweł Skrzecz (55 l.), wicemistrz olimpijski w boksie, obecnie trener: Dałby radę w ringu
- Piotrek może się rozwijać w tym sporcie, bo skręt tułowia przy rzucie dyskiem jest podobny do wyprowadzania ciosów na ringu. Ma chłopak jednak szczupłe nogi przy mocno rozbudowanym tułowiu. I w razie walki nogi mogłyby nie wytrzymać w którejś z rund.