Gołota mieszkał w Grand Hotelu. To dla niego bardzo szczególna okolica. - Jako dzieciak niedaleko mieszkałem. Vis-a-vis hotelu była moja szkoła - wspomina pięściarz. - To przykre wspomnienia, bo dyrektor ciągnął mnie za ucho i kazał się uczyć, a ja chciałem boksować!
Gdziekolwiek Andrzej Gołota się ruszył, budził wielkie zainteresowanie fanów. Cierpliwie rozdawał autografy, pozował do zdjęć. - Panie Andrzeju, ulica Krucza i kibice Legii są za panem - wołał za nim starszy pan. - No, spróbowali by nie być - odpowiedział ze śmiechem 4-krotny pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej.
To cały Gołota. Mimo porażek, niewykorzystanych szans, kontuzji i wpadek kibice wciąż go kochają. Tak bardzo, że nie mógł dłużej zostać w Warszawie. - Przed walką potrzebujemy spokoju - tłumaczy trener Sam Colonna. Dlatego wczoraj po południu cały "Team Gołota" pojechał do Wisły, gdzie spędzi najbliższe kilka dni.
To zaledwie 40 kilometrów od Gilowic, gdzie w rodzinnym domu do walki szykuje się Tomasz Adamek. Dziś dojedzie do niego trener Andrzej Gmitruk. Adamek ładuje akumulatory w górach, tam wszyscy są za nim. Górale wierzą, że zleje Gołotę - warszawiaka z Chicago.
Dzisiaj w Polsce zameldują się Mariola Gołota oraz Ziggy Rozalski, zaś Don King podejmie ostateczną decyzję, czy przyleci do naszego kraju. "Dziadek" bardzo chce być na walce, jednak lekarze odradzają mu długi lot ze względu na zły stan zdrowia.