- To dobry zawodnik, widziałem jego cztery walki. Jest tak samo szybki jak ja i dobrze wyszkolony technicznie. Ale nie ma takiej szczelnej gardy i twardej szczęki jak ja. Dam sobie radę - zapewnia Rafał Jackiewicz (32 l., 33 wygrane, 8 przegranych, 1 remis).
Do walki dojdzie w sobotę w Lublinie. Dwie doby przed pojedynkiem Jackiewicz, który uwielbia słodycze, miał jeszcze kilogram nadwagi do limitu kategorii półśredniej (66,7 kg.).
- Ale zrzuciłem już 11 kilo. Prawidłowo dietą, jak nigdy wcześniej. Z tym kilogramem nie będzie kłopotów - twierdzi Rafał.
Dopinguje go zakład z kolegami o 55 tysięcy złotych, że przez cały rok jego waga nie przekroczy 72 kg. - To dodatkowa motywacja do ciężkiego treningu. A po walce pozwolę sobie tylko na pół czekolady karmelowej Lindt i jedno ciastko toffi - zdradza.
O honorarium za walkę z Abisem Jackiewicz nie chciał mówić. - Małe pieniądze, liczyłem na więcej. Ale rozumiem, że czasy są kryzysowe. Może lepiej zarobię, jak będę walczył w Kanadzie o prawo pretendenta do mistrzostwa świata - mówi.