Artur Szpilka może dziękować opatrzności, że przegranej z Dereckiem Chisorą nie przepłacił zdrowiem. Po nokaucie w drugiej rundzie sytuacja Polaka wyglądała dramatycznie. Bokser z Wieliczki po serii ciosów rywala padł na deski i stracił przytomność. Lekarze założyli mu maskę z tlenem. Po kilku minutach podtrzymywany przez sekundantów Szpilka podniósł się, ale wciąż miał ogromne problemy z utrzymaniem się na nogach.
Doszedł do siebie dopiero w szatni. Kiedy opuszczał arenę walki, pytał dlaczego sędzia przerwał pojedynek i wyznał, że nic z niego nie pamięta.
Zdaniem obserwatorów Szpilka mógł zapłacić zdrowiem za błąd sędziego ringowego, który już po potwornie mocnym prawym sierpowym Chisory powinien przerwać walkę. Artur był po tym uderzeniu wyraźnie zamroczony. Arbiter pozwolił jednak kontynuować pojedynek, który przerodził się w rzeź. Polak tylko bezradnie stał przy linach, kiedy Chisora okładał go serią bombardujących uderzeń.
Dla Szpilki przegrana z Brytyjczykiem była czwartą porażką w karierze. Do starcia z Chisorą "Szpila" przystępował po dwóch wygranych - z Dominickiem Guinnem i Mariuszem Wachem.