Gong. Natychmiastowy atak Hamiltona. Kombinacja. Próba obrony. Nieudolna. Upadek. Utrata przytomności. Koniec. To bodaj najdokładniejszy opis walki Grabowskiego podczas UFC 201. On sam zapamięta pewnie pierwsze trzy, może cztery pozycje. Przy pozostałych w Atlancie pozostało już tylko 118-kilogramowe ciało fightera, które z impetem padło na deski. Szybszy od niego był w historii wagi ciężkiej w UFC tylko niejaki Todd Duffee, którego Tim Hague posłał do szpitala po 7 sekundach. Nasz wojownik do wyścigu o miano najlepszego jednak nie wystartuje, bo klęska z Hamiltonem to dla niego druga porażka z rzędu. Poprzednio oberwał od Shamila Abdurakhimova, a to oznacza, że jego kontrakt z największą federacją MMA na świecie zostanie najpewniej rozwiązany.
Boli od samego patrzenia. Tylko ostrzegamy:
Grabowski ciężko znokautowany w Atlancie. 9 sekund. Trzymaj się, Damian. #UFC201 pic.twitter.com/jh4LasDQoL
— przemek garczarczyk (@garnekmedia) 31 lipca 2016