Do zdarzenia, które wzbudza tak wiele emocji aż do teraz, doszło w 5. rundzie. Ołeksandr Usyk otrzymał od Dubois potężny hak prosto na pas i zgiął się z bólu, po czym usiadł na deskach ringu rozstawionego na Tarczyński Arena we Wrocławiu. Sędzia nie zaczął jednak liczyć Usyka, tylko dał mu kilka minut na dojście do siebie, uznając, że Brytyjczyk trafił poniżej pasa (choć nie odjął mu za ten cios punktu). Późniejsze powtórki wywołały ogromne kontrowersje, bowiem zdaniem wielu ekspertów uderzenie pretendenta było czyste i Usyk ich zdaniem powinien być liczony w tamtej sytuacji. Jako że dochodził on do siebie przez dłuższą chwilę, niewykluczone, że nie zdołałby się podnieść w regulaminowym czasie i wówczas to on przegrałby przez nokaut. Dubois i jego obóz nie gryzł się w język po zakończeniu walki.
Dubois wprost mówi, że został okradziony ze zwycięstwa
Brytyjczyk był wyraźnie rozczarowany po przegranej i wprost powiedział, że powinien wygrać to starcie, a tym samym zostać mistrzem świata wagi ciężkiej. – To nie był cios poniżej pasa. Był legalny i zostałem okradziony ze zwycięstwa – mówił w ringu. Nie inaczej wypowiadał się Frank Warren, promotor Dubois, który stwierdził, że była to „hometown decision”. – To nie był cios poniżej pasa. Sędzia nie zabrał nawet punktu. Lubię Usyka, ale to była "gospodarska" decyzja. Usyk nie mógł walczyć, a dostał kilka minut na odpoczynek. Władze powinny przyjrzeć się tej sytuacji i zarządzić rewanż. Będziemy apelować. To był legalny cios, Dubois powinien wygrać – podkreślił Warren.
Podobne głosy dochodzą nie tylko ze strony obozu brytyjskiej boksera, ale też i od niektórych ekspertów. – To nie był cios poniżej pasa, tylko na ciało. Usyk powinien zostać odliczony. Daniel Dubois powinien być mistrzem świata — powiedział Carl Frampton, był bokser zawodowy, na antenie TNT Sports jeszcze w trakcie walki. Podobnie uważał dziennikarz bokserski Michael Benson, a takich głosów jest więcej.