Dwadzieścia sekund na badanie przeciwnika. Kolejnych piętnaście na pierwszy szturm. To był prawdziwy Blietzkrieg na ringu. Haye nie wyglądał na pięściarza, który ma za sobą ponad trzyletnią przerwę od sportu. Nie wyglądał nawet na zawodnika, któremu tak wiele czasu zajęło uporanie się z urazem. Gjergjaj, który przed walką pewnie wypowiadał się na temat swojego zwycięstwa - jak wspominał, nigdy nie przegrał, więc nie przegra też z Hayem - nie miał najmniejszych szans. Brytyjczyk trafiał raz czysto, raz w gardę, a przeciwnik za każdym razem padał bezwiednie na deski. W połowie drugiej rundy, gdy sędzia zobaczył czwarty knockdown, walka została przerwana. I dobrze, bo dalej na Gjergjaja czekało już tylko kalectwo. A Haye ponownie wysłał sygnał, że w wieku 35 lat nie złożył jeszcze broni i wciąż ma nadzieję na pasy mistrzowskie.
David Haye vs Arnold Gjergjaj (21-05-2016) przez boxingfightsvideos