David Haye specjalnie dla „SE”: Żałuję, że nie powalczyłem z Adamkiem

2018-11-02 4:57

Były mistrz świata wagi cruiser i ciężkiej David Haye (38 l.) przyleciał do Warszawy na zaproszenie Polskiej Fundacji Narodowej, z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę. Brytyjczyk będzie promował za granicą niezwykłą historię „boksera z Auschwitz” Tadeusza Pietrzykowskiego (o którym niedawno pisał „Super Express”), a nam opowiedział m.in. o niedoszłej walce z… Tomaszem Adamkiem.

„Super Express”: - To twoja druga wizyta w Polsce, ale tej pierwszej z 2000 roku nie wspominasz najlepiej. Na turnieju im. Feliksa Stamma przegrałeś pierwszą walkę ze Szwedem Gustavssonem.

David Haye: - Tak, to była bardzo szybka wizyta. Nie miałem czasu na zwiedzanie. Przyleciałem, stoczyłem walkę, przegrałem tę walkę i 
odleciałem.

- Jednym z powodów, dla których tu jesteś, jest Teddy Pietrzykowski. Jeden z pierwszych więźniów obozu Auschwitz, z numerem 77. Ta historia to gotowy scenariusz na hollywoodzki film.

- To nie brzmi, jak prawdziwa historia. To prawdopodobnie jeden z najwybitniejszych pięściarzy, który nie zdobył tytułu mistrza świata. 
Ale tak naprawdę zdobył więcej niż tytuł. Walczył o życie, o kawałek chleba. Nie jestem w stanie objąć umysłem sytuacji, w której się znalazł.

- Byłeś mistrzem świata w kategoriach cruiser i ciężkiej. My mieliśmy polskiego mistrza w cruiser, Tomasza Adamka. Szkoda, że się nie 
zmierzyliście.

- Wiem, wiem, walczyliśmy mniej więcej w tym samym czasie. Ja chyba opuściłem kategorię cruiser w momencie, kiedy on do niej dołączył. Był jednym z najlepszych junior ciężkich w historii. Nie zdobył wprawdzie tytułu w ciężkiej, ale to świetny pięściarz.

- W przyszłym tygodniu dojdzie do super walki Usyka z Tonnym Bellew o absolutne mistrzostwo świata w junior ciężkiej. Jak to widzisz?

- Wiem, że Tonny Bellew ma wielką moc w lewym sierpowym, sam dwukrotnie go posmakowałem. Nigdy nie można go przekreślać. Jeśli walka skończy się nokautem to właśnie Bellew znokautuje Usyka. Jeśli będą decydowali sędziowie to na punkty może wygrać Usyk.

- Jednym z pretendentów do mistrzostwa świata w junior ciężkiej jest Polak, Głowacki. Pamiętasz go?

- Tak tak tak, z kim on ostatnio walczył? Walczył z kimś dobrym. Zapomniałem z kim. Mógłby wygrać tę walkę. Ale Usyk jest dobry 
technicznie. Mógłby pokonać większość ciężkich.

- Komentowałem wiele twoich walk. Ta najważniejsza to chyba z Władimirem Kliczką?

- Tak, z pewnością. To była trudna noc, on był w znakomitej formie. Ja nie walczyłem najlepiej. Robiłem, co mogłem, żeby go znokautować, ale z Władimirem Kliczką dziwnie się walczy, bardzo blisko podchodzi w klinczu. Miał w narożniku Emanuela Stewarda. On mu fantastycznie 
doradzał, miał dobrą strategię i potrafił ją zastosować.

- Co powiesz o kategorii ciężkiej? Joshua będzie długo rządził?

- Nie wiemy tego. Jest przecież Deontay Wilder, który jest mistrzem WBC. 1. grudnia skrzyżuje rękawice z Tysonem Furym, który miał wszystkie pasy, wygrał z Kliczką. To będzie wyrównana walka, ale stawiałbym chyba na Wildera, bo stale jest w formie, przez ostatnie trzy lata nieprzerwanie mierzył się z silnymi rywalami. W tym czasie Tyson Fury stoczył tylko dwie walki, z przeciętnymi oponentami. Tak więc bazując na obecnej formie muszę powiedzieć, że wygra Deontay Wilder. Poza tym był moim sparingpartnerem i wiem, że jego prawa ręka jest bardzo, bardzo niebezpieczna.

- Masz syna, któremu nadałeś imię Cassius. Interesuje się boksem?

- Nie, w ogóle. Dzięki Bogu! Gra w tenisa. Mówi, że chciałby stoczyć jedną albo dwie walki bokserskie. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, ale ma za ładną twarz, żeby boksować. Nos taty jest lekko zdeformowany, a on ma ładny mały nos, więc nie chciałbym, żeby dostał cios w twarz.

Najnowsze