"Diablo" został zaproszony do więzienia na warszawskiej Białołęce przez kilku skazanych, którzy tworzą więzienny miesięcznik i prowadzą radiowęzeł. Podczas spotkania z prawie 50 osadzonymi opowiadał, że mało brakowało, a też znalazłby się w więzieniu.
- Znalazłem się w złym towarzystwie, na bakier z prawem. Trafiłbym pewnie za kraty, a tego bym nie wytrzymał i popełniłbym samobójstwo... Uratował mnie sport - mówi wprost.
Były także przyjemniejsze tematy. Skazani chcieli wiedzieć między innymi, czy to prawda, że przed walką nie można uprawiać seksu. - Niestety tak. Przez co najmniej tydzień trzeba się wstrzymać. A wtedy właśnie najbardziej się chce - śmieje się bokser. - Ale wy przecież wiecie, jak to jest...
Więźniowie (wśród nich jeden, który kilkanaście lat temu trenował na Gwardii razem z "Diablo") dopytywali się o trening Włodarczyka, odżywki, dietę, udział w "Tańcu z gwiazdami" i przygotowania do walki o mistrzostwo świata (27 marca w Mediolanie z Giacobbe Fragomenim).
- Przyjadę po walce i pokażę wam pas - obiecał "Diablo". - I pamiętajcie, że wyrok to nie koniec świata. Jesteście jak bokser, który znalazł się na deskach. Ale przecież można wstać, walczyć dalej i zwyciężyć.