Albert Sosnowski: Do końca wierzyłem, że go znokautuję

2010-05-31 12:46

Albert Sosnowski (31 l.) udowodnił, że jest prawdziwym wojownikiem. Dzielnie walczył z Witalijem Kliczką (39 l.), najlepszym bokserem wagi ciężkiej na świecie. "Smok" przegrał, ale zapewnia, że ta porażka tylko go wzmocni. I będzie jeszcze walczył o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej.

- Jak mocno bije mistrz świata?

Albert Sosnowski: - Nie tak mocno, jak mnie wszyscy straszyli. Nie czułem pojedynczych ciosów, nie przewrócił mnie w ten sposób. Zaskoczył mnie raczej niesamowitym wyczuciem dystansu i seriami, z których jedna zakończyła walkę.

- Pojedynek zacząłeś bardzo spięty...

- Po raz pierwszy walczyłem o tytuł mistrza świata, nigdy wcześniej nie boksowałem przy takiej widowni. Byłem spięty, przez co później trochę zabrakło mi sił i precyzji, zacząłem popełniać stare błędy. Witalij to zauważył i od razu wykorzystał.

- Jesteś bardzo rozczarowany?

- Jestem trochę smutny, bo naprawdę przyjechałem tutaj wygrać. Do końca wierzyłem, że mogę zwyciężyć, cały czas starałem się przeciwstawić Kliczce, ale Witalij to doświadczony stary lis. Potrafi blokować, przepuszczać, ma nietypowy styl. Okazał się lepszy, w końcu mnie przymierzył i wykończył.

- Wielu ekspertów przewidywało, że będziesz tylko mięsem armatnim.

- Mam duszę wojownika i zawsze walczę do końca. Kliczko chyba potwierdzi, że nie przyjechałem tylko przetrwać i stawiłem mu czoło. W 10. rundzie nie byłem zamroczony, chciałem walczyć dalej, ale sędzia mi nie pozwolił.

- Czego zabrakło do zwycięstwa?

- Na pewno doświadczenia i czasu. Po prostu za krótko trenuję z Fiodorem Łapinem. Kiedy zaczęły się kłopoty, wróciły stare, złe nawyki, przestałem słuchać rad trenera i to się szybko zemściło.

- Słyszałeś punktację sędziów po 4. i 8. rundzie? Kliczko wygrał wszystkie rundy.

- Nie wiedziałem, jaki jest wynik, choć wiedziałem, że na punkty nie mam szans. Uważam, że 2-3 rundy wygrałem, choć po mojej twarzy widać, że on bił celniej, więc raczej nie mogę mieć pretensji do sędziów.

- Straciłeś tą walką czy zyskałeś?

- Zyskałem bardzo dużo bezcennego doświadczenia. To na pewno zaprocentuje w kolejnych walkach. Czuję, że stać mnie na wiele, chcę znów dojść do walki o mistrzostwo świata i tym razem ją wygrać.

- Co dalej z twoją karierą?

- Teraz wybieram się na wakacje, a kiedy wrócę, wezmę się do pracy ze zdwojoną siłą. Mam nadzieję, że trener Łapin zgodzi się dalej ze mną pracować i wkrótce poszukamy z moim promotorem kolejnej dobrej walki. Oby znów o mistrzostwo świata albo z kimś z czołówki wagi cięż-kiej. Przegrałem, ale wrócę silniejszy i jeszcze zdobędę ten pas!

Jerzy Kulej (70 l.), dwukrotny mistrz olimpijski w boskie: Albert się wystraszył

- Sosnowski zaskoczył mnie swoim zachowawczym stylem boksu. Moim zdaniem oddał walkę, od razu sprawiał wrażenie, jakby się bał. Poza pojedynczymi chwilami nie próbował spychać rywala do defensywy. A przecież jest mistrzem Europy. I skoro staje do walki, to trzeba spuścić głowę i przeć do półdystansu. Jego normalny styl walki nie odpowiada Kliczce, który nie lubi, gdy się atakuje. A Ukrainiec poczuł, jakby Polak mu nie zagrażał i urządził sobie sparing.

Marcin Daniec (53 l.), satyryk: Szkoda, że nie dotrwał do końca

- Skoro Albert wytrzymał 10 rund z takim "King Kongiem" jak Witalij Kliczko, to należy mu się uznanie. Może trochę żal, że nie dotrwał do końca, że nie przegrał tylko na punkty, ale nie narzekajmy, bo wstydu nam nie narobił. Teraz potrzeba mu dodatkowego wiatru w żagle. Boks zna przypadki, że się przegrywało, a potem wracało w chwale.

Krzysztof Kosedowski (49 l.), medalista olimpijski 1980: Smok walczył jak lew

- "Smok" robił, co mógł, walczył jak lew, tak jak potrafi najlepiej. Zabrakło chyba umiejętności, chociaż moim zdaniem stać go na jeszcze więcej. Chyba tak do końca nie wierzył w swoje możliwości. Na pewno nie przyniósł wstydu. Wytrzymać 10 rund z Kliczką to wielki sukces. Nawet jeśli Kliczko go oszczędzał, bo były takie pogłoski, że czekał, aby wyemitowano wszystkie reklamy...

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze