Obaj przystąpili do tego pojedynku niepokonani: Szagajew (24-0), Drumond (26-0). Zdecydowanym faworytem był Szagajew. W trzeciej rundzie doszło jednak do zderzenia głowami, które spowodowało głębokie rozcięcie powieki lewego oka Uzbeka. Krew zalewała mu twarz, przeszkadzała w widzeniu i walce. Sędzia ringowy nie ukarał jednak winnego zderzenia Drumonda (który niedawno wyszedł z więzienia, gdzie przebywał 10 lat za gwałt).
Po szóstej rundzie sędzia ringowy Gustavo Padilla przerwał rywalizację po konsultacji z lekarzem, który obawiał się, że Szagajew po zainkasowaniu kolejnych ciosów w zranione oko może stracić wzrok. Sędziowie punktowi wskazali na Szagajewa: 60-54, 58-56, 58-56.
- To dla mnie smutne zwycięstwo, jest mi przykro, że wygrałem w ten sposób - przepraszał widzów Szagajew.
W czerwcu dojdzie do starcia Szagajewa z Nikołajew Wałujewem i w końcu się rozstrzygnie, który z nich jest czempionem WBA w ciężkiej. Na razie obaj są uznawani za mistrzów, co jest nienormalne, jak uważają nawet oficjele z WBA.
Na gali w Rostocku wystąpił także Mariusz Wach (waga ciężka). Niepokonany Polak odniósł 20. zwycięstwo, pokonał na punkty Litwina Remigijusa Ziausysa (7 zwycięstw, 18 porażek), ale walczył przeciętnie. Niestety, Wach nie robi postępów. A jeszcze nie tak dawno toczył równe sparingi z samym Szagajewem.