Do walki dojdzie w Rzymie i Jackiewicz wie, że na terenie mistrza nie będzie faworytem. - Muszę uważać, by nie wdawać się w bitkę. Bundu nie jest silny, ale zadaje dużo ciosów. Mam szczelną gardę, więc się ich nie boję, ale nie mogę dać sędziom szansy, by punktowali rundy dla niego - mówi Jackiewicz.
- Najważniejsza będzie koncentracja. Na punkty raczej nie wygram, więc chcę go rozbić. Sprawić, by w drugiej połowie walki osłabł i wtedy spróbować posłać go na deski. Jakie są jego słabe strony? To, że trafił na mnie - śmieje się "Wojownik".
Jackiewicz już postanowił... kupić sobie nagrodę za zwycięstwo. - Mój znajomy Bogusław Jacak, który ma salon na Puławskiej, dał mi upust na auto, bo też wierzy w moją wygraną. Kupiłem citroena DS5. Kiedyś zrobiłem podobnie. Na konto wygranej z Janem Zaveckiem kupiłem mieszkanie, ale walkę przegrałem. Teraz będzie inaczej - zapewnia pięściarz z Mińska Mazowieckiego, który nie planuje długo być mistrzem Europy.
- Wygrana pozwoli mi wystąpić w pojedynku eliminacyjnym z Randallem Baileyem o prawo pretendenta do mistrzostwa świata IBF. Jeśli wygram, czeka mnie kolejna walka o tytuł. Zdam pas mistrza Europy, ale nie będzie mi go szkoda, bo szczytem jest mistrzostwo świata. Dla mnie to będzie ostania szansa w karierze, by je zdobyć - podsumowuje Jackiewicz.