Stopniowe wybudzanie najwybitniejszego polskiego boksera ze śpiączki może trwać jeszcze we wtorek. Jego serce pracuje stabilnie, za wcześnie natomiast na ocenę jego stanu neurologicznego. Wiadomo, że nastąpiło krótkie niedotlenienie mózgu. W takich przypadkach kluczowe dla pacjenta są "złote godziny", czyli dwie pierwsze doby.
- Na szczęście pomoc nadeszła bardzo szybko i w tym oraz w silnym organizmie pana Kuleja upatrujemy szansy na dojście do zdrowia - mówią lekarze w szpitalu przy ul. Banacha.
Kłopoty zdrowotne eksczempiona poruszyły nie tylko bokserskich kibiców. Jerzy Kulej jest bowiem nie tylko wielkim talentem sportowym.
1. runda – bokser
Stoczył 348 walk, 317 wygrał, 6 zremisował, a tylko 25 przegrał. Na igrzyskach w Tokio (1964) i w Meksyku (1968) zdobył złote medale w wadze lekkopółśredniej. Zwłaszcza ten drugi triumf był ważny, bo tuż przed olimpiadą uczestniczył w awanturze w Zakopanem, w której poturbowanych zostało czterech milicjantów!
"Uniknie kary, jeśli zdobędzie złoto w Meksyku" - postawiono Kulejowi ultimatum. I zdobył to złoto, w finale po dramatycznej walce wygrał 3:2 z silnym jak tur Kubańczykiem Requeiferosem.
2. runda - aktor
Miał także talent aktorski. Wystąpił w kilku filmach, najbardziej znany to "Przepraszam czy tu biją?" w reżyserii Marka Piwowskiego. Zagrał w nim inspektora milicji Jerzego Milde, który tropi gangstera.
W tym filmie Kulej zagrał wspólnie z innym mistrzem olimpijskim (z Monachium) Janem Szczepańskim. Obaj zademonstrowali lepsze umiejętności aktorskie niż gwiazdy dzisiejszych seriali.
3. runda - komentator
Potrafi też barwnie opowiadać o boksie. Nic więc dziwnego, że komentował bokserskie pojedynki na całym świecie, kilkanaście razy z mekki zawodowego boksu - Las Vegas.
Od kilku lat pracuje jako komentator bokserski w Polsacie Sport. W sobotę w nocy miał komentować walkę Amira Khana z Lamontem Petersonem.
Przed Jerzym Kulejem teraz 4. runda. Jurek, wygrasz ją! Tego życzy ci cała sportowa, aktorska i dziennikarska Polska.